Według gazety, małopolska gwardia Kukiza to w sumie pół tysiąca osób, które tworzą komitety referendalne. W ich skład wchodzą młodzi przedstawiciele stowarzyszeń czy inicjatyw obywatelskich, ale nie brakuje znanych już nazwisk, obecnych i byłych samorządowców. Członkowie lokalnych komitetów referendalnych zrzeszają grupy zwolenników jednomandatowych okręgów wyborczych oraz promują tę ideę wśród mieszkańców. Mają też organizować w Małopolsce różne wydarzenia, w których udział weźmie Kukiz. W samym Krakowie środowisko to liczy ponad sto osób - podaje "Gazeta Krakowska". - Ciężko nas zliczyć, bo taki komitet może tworzyć każdy, a już mamy głosy, że robią się mniejsze podgrupy zwolenników JOW-ów - mówi Kamila Kępińska, jedna z działaczek Kukiza. Ma 27 lat, jest lektorem języków obcych. - Na razie, jesteśmy wolontariuszami od spraw referendum i nie myślimy o tworzeniu list do Sejmu, mamy pełne ręce roboty - dodaje. - Na nasze spotkania przychodzą ludzie w przedziale wiekowym 25-50 lat, działający w stowarzyszeniach, fundacjach. Nie znajdziecie tam jednak znanych nazwisk - mówi Adam Grabski, który startował ze swojego komitetu (KPR Razem) do proszowickiej rady powiatu. Dodaje on jednak, że współpraca z politykami nie jest wykluczona. - Łatwo jest zweryfikować, jak pracował polityk. Wystarczą trzy kliknięcia i widzimy jak głosował w danej sprawie - mówi. Kandydaci do Sejmu mogą się znaleźć wśród założycieli Tarnowskiego Komitetu Referendalnego - spekuluje gazeta. Wśród nazwisk ewentualnych kandydatów pojawia się m.in. radny Marek Ciesielczyk, który współpracuje z Kukizem od trzech lat. - Paweł Kukiz nie ukrywa, że na tej bazie budowany będzie z czasem komitet wyborczy - zdradza. Do Ciesielczyka dołączyły znane nazwiska lokalnej polityki. Jednym z nich jest radny powiatu Paweł Augustyn. Do tej pory współpracował z PSL, Samoobroną, PO i Polską Razem - wyjaśnia gazeta. Jak podaje "Gazeta Krakowska" Kukiza popierają też byli wójtowie Bochni i Szczucina. Inicjatywa Kukiza wzbudziła też nagły zapał wśród zakopiańskich radnych. Oficjalnie swoją sympatię dla tworzenia JOW zgłosili: Jacek Kalata, Wojciech Tatar, Bartłomiej Bryjak i Łukasz Filipowicz. - Nie wiem czy moja obecność w stowarzyszeniu ds. JOW oznacza, że jesienią znajdę się na listach Kukiza w wyborach do Sejmu. Jeśli dostanę taką propozycję, to skorzystam - mówi Jacek Kalata, który zanim został radnym zasłynął w Zakopanem jako awanturnik (chciał zablokować wyścig Tour de Pologne, odłączyć od Zakopanego dzielnicę Furmanową oraz starał się ośmieszyć byłego burmistrza Janusza Majchra wręczając mu żywego barana). Nie wszyscy mają jednak chrapkę na miejsce na liście - czytamy w gazecie. - Zapisałem się do ruchu JOW, bo popieram tę ideę - mówi radny Łukasz Filipowicz, wykluczając swoją kandydaturę do Sejmu. Według kukizowców, taki zryw to potencjał, który przełoży się na jesienny wynik wyborczy. Innego zdania jest prof. Janusz Majcherek, politolog z Uniwersytetu Pedagogicznego. - Ich szanse w Małopolsce nie są mniejsze niż w innych regionach Polski, co pokazał rozkład głosów w wyborach prezydenckich. Problem leży gdzie indziej. Listy Kukiza będą zbieraniną różnych, trochę przypadkowych ludzi - mówi prof. Majcherek. - Z jednej strony weterani sceny samorządowej