- Jeszcze o godz. 6.00 (5.00 czasu polskiego) tłoczono przez Ukrainę 40 mln metrów sześciennych gazu. O 7.44 (6.44 czasu polskiego) dostawy spadły do zera - powiedział rzecznik Naftohazu, Wałentyn Zemlanski. Jego zdaniem winę za zatrzymanie dostaw ponosi rosyjski monopolista Gazprom. - Wszystkie punkty wtłaczania gazu do ukraińskiego systemu rurociągów znajdują się w Rosji. My fizycznie nie możemy ograniczyć dostaw z tego kraju - oświadczył Zemlanski. Rosyjski Gazprom oskarżył tymczasem Ukrainę o zamknięcie ostatniego, czwartego rurociągu, którym przez ten kraj płynie tranzytem rosyjski gaz do innych państw Europy. Powiedział o tym wiceprezes Gazpromu Aleksandr Miedwiediew, cytowany przez agencję ITAR-TASS. W związku z zaistniałą sytuacją prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko zaapelował do Rosji o "natychmiastowe" wznowienie dostaw gazu, przesyłanego tranzytem przez Ukrainę. Ukraiński prezydent po raz kolejny zadeklarował, że Ukraina nadal gotowa jest do zapewnienia tranzytu gazu z Rosji przez własne terytorium. Na samej Ukrainie gazu nie brakuje. Dziś rano w Kijowie kuchenki gazowe działały jak zwykle, a kaloryfery były gorące. Jak podał dzień wcześniej prezes Naftohazu Ołeh Dubyna, Ukraina posiada w swych zbiornikach podziemnych zapasy gazu, które pozwolą jej przetrwać jeszcze trzy miesiące. Dziś rano Czechy poinformowały o całkowitym wstrzymaniu w nocy dostaw gazu przez główny importowo-tranzytowy gazociąg, biegnący z Rosji na terytorium czeskie i dalej do Europy Zachodniej. Także Austria jest dziś całkowicie pozbawiona dostaw rosyjskiego gazu - podał austriacki koncern paliwowy OMV. Wczoraj gaz z Rosji przestał płynąć na Słowację oraz do krajów bałkańskich. Rosja wstrzymała 1 stycznia dostawy gazu na Ukrainę, powołując się na brak porozumienia w sprawie cen za dostawy w bieżącym roku oraz zaległości w płatnościach ze strony Ukrainy. Moskwa dostarcza państwom UE około jedną czwartą potrzebnego im gazu. W 80 proc. jest on tłoczony przez Ukrainę. Czechy - przewodniczące UE w tym półroczu - uznały w ubiegły piątek, że spór między Rosją a Ukrainą o dostawy gazu jest problemem dwustronnym i UE nie będzie weń ingerować, dopóki nie ucierpią na nim dostawy do państw Unii.