Prawo i Sprawiedliwość w ramach protestów wyborczych złożyło dwa wnioski do Sądu Najwyższego, w których chodzi m.in. o ponowne przeliczenie głosów w dwóch okręgach w wyborach do Senatu. To okręgi wyborcze nr 100 - Koszalin, w którym wygrał Gawłowski (startował z własnego komitetu) i nr 75 - Katowice, w którym wybrana została wiceprezeska partii Wiosna Gabriela Morawska-Stanecka (KW SLD). Gawłowski zaskoczony Gawłowski był zaskoczony wnioskiem PiS. W wypowiedzi dla TVN24 zwrócił uwagę, że PiS miał przecież swoich przedstawicieli w obwodowych komisjach wyborczych, którzy pilnowali prawidłowości liczenia głosów. "Jestem przekonany, że głosy policzone przez członków obwodowych komisji wyborczych są policzone właściwie. Przecież ja w tych komisjach nie pracowałem, pracowali tam przedstawiciele głównych partii i to oni liczyli głosy" - mówił Gawłowski. Zwracał uwagę, że komisji były setki, więc "to nie jest tak, że ktoś może zmanipulować wynik wyborów". "Jeżeli dojdzie do manipulacji, to w wyniku tego, co przed nami, a nie tego co już się zdarzyło" - powiedział Gawłowski. "PiS-owi bliżej do hasła znanego z dalekiej przeszłości: nieważne jak głosują, ważne kto liczy głosy" - dodał. "Skandaliczna historia" Gawłowski powiedział, że PiS brakuje do większości w Senacie dwóch mandatów, więc szuka okazji, by to zmienić. Z kolei - dodał - nowo utworzona izba Sądu Najwyższego, która ma rozpatrywać protest - Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych - była krytykowana jako powołana w sposób polityczny. "PiS chce zakwestionować wybory Polaków, zmienić kształt Senatu, doprowadzić do tego, że nie poprzez wolne wybory, ale przez zagrywki przy stoliku doprowadzić do zmiany kształtu Senatu. Skandaliczna historia" - powiedział Gawłowski w TVN24. Treść protestu PiS Krzysztof Michałowski z zespołu prasowego SN powiedział w poniedziałek PAP, iż w ramach protestów wnioskodawca złożył wnioski o oględziny kart wyborczych na rozprawie, porównanie kart wyborczych z protokołami poszczególnych komisji wyborczych, ponowne przeliczenie głosów na rozprawie oraz o umożliwienie wnioskodawcy wypowiedzenia się na rozprawie - w szczególności, co do kart do głosowania, które zostały zakwalifikowane jako głosy nieważne. "Wyniki wyborów do Senatu RP niemal po połowie dzielą Izbę Wyższą Parlamentu RP pomiędzy partię aktualnie sprawującą władzę a opozycję. W tym stanie rzeczy, w słusznie rozumianym interesie społecznym, jest podjęcie dodatkowych działań weryfikujących poprawność ustalenia wyników głosowania na Senatora w okręgach wyborczych nr 100 i 75, gdzie o wyborze zadecydowała tak niewielka różnica głosów" - zaznaczono w tych protestach, jak przekazał PAP zespół prasowy SN. Michałowski poinformował, iż w obu protestach podniesiono ten sam zarzut naruszenia przepisów Kodeksu wyborczego (art. 227) polegający na niewłaściwym zakwalifikowaniu głosów jako nieważne, podczas gdy głosy te powinny zostać uznane za ważne. "Pełnomocnik wyborczy wnosi o uznanie, że zarzuty podniesione w protestach są zasadne i przedstawione naruszenia miały wpływ na ważność wyborów" - dodał Michałowski. Jak wskazał, w protestach wskazano na niewielką różnicę głosów między zwycięskim kandydatem, który uzyskał mandat senatora, a kolejnym kandydatem. Jak przypomniał zespół prasowy SN w okręgu senackim nr 100 różnica wyniosła 320 głosów przy ponad 136 tys. wszystkich oddanych głosów, a w okręgu nr 75 różnica między kandydatami wyniosła 2349 głosów na ponad 129 tys. oddanych głosów. "Pełnomocnik Wyborczy zwrócił też uwagę na liczbę głosów nieważnych w obu okręgach - i tak w okręgu nr 100 głosów nieważnych było 3 tys. 344, a w okręgu nr 75 liczba głosów nieważnych wyniosła 3 tys. 749" - zaznaczył Michałowski. Walka o Senat PiS uzyskał 48 mandatów w Senacie. Koalicja Obywatelska - 43 mandaty, PSL - trzy, a SLD - dwa. W Senacie zasiądą także startujący z własnych komitetów: obecna senator niezależna Lidia Staroń, prezydent Nowej Soli Wadim Tyszkiewicz, b. prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski oraz b. sekretarz generalny PO i b. wiceminister środowiska Stanisław Gawłowski. W Senacie dzięki tzw. paktowi senackiemu opozycji udało się zdobyć większość - 51 mandatów. "Pakt senacki" to porozumienie, które zawarły latem: Koalicja Obywatelska (PO, Nowoczesna, Inicjatywa Polska, Zieloni), "Lewica" (SLD, Lewica Razem, Wiosna) i PSL - Koalicja Polska (m.in. PSL i Kukiz'15). W ramach "Paktu" w zdecydowanej większości okręgów opozycja wystawiła przeciwko PiS tylko jednego kandydata na senatora.