Do zdarzenia doszło w środę przed godz. 23 w pobliżu skrzyżowania ulicy Żwirki i Wigury z ulicą Wyjazd, w trakcie przejazdu kolumny z Donaldem Trumpem z lotniska do hotelu. Do jednego z policjantów, który brał udział w zabezpieczeniu przejazdu prezydenckiej komuny, podbiegła kobieta i poinformowała go o mężczyźnie, który kilka metrów dalej upadł na chodnik i stracił przytomność. We wskazane przez kobietę miejsce natychmiast podbiegli trzej policjanci: asp. Klaudiusz Borucki, st. sierż. Daniel Chmielewski oraz st. sierż. Wiktor Bis. "Funkcjonariusze od razu podjęli reanimację mężczyzny. Prowadzili ją na zmianę do czasu przyjazdu karetki pogotowia" - powiedział Marczak. Okazało się, że stan 37-latka jest bardzo ciężki - dopiero po użyciu defibrylatora udało się przywrócić czynności życiowe u mężczyzny. Został on natychmiast przewieziony do jednego z warszawskich szpitali, gdzie pozostaje pod opieką lekarzy. Ponieważ mężczyzna nie posiadał przy sobie żadnych dokumentów, jeden z policjantów, którzy brali udział w reanimacji, zajął się ustaleniem jego tożsamości. "Okazało się, że mężczyzna jest mieszkańcem pobliskiego osiedla. Funkcjonariusz pomógł żonie poszkodowanego mężczyzny dotrzeć do szpitala, do którego został przewieziony jej mąż" - powiedział Marczak. Po zakończeniu akcji ratunkowej wszyscy trzej policjanci wrócili do dalszego pełnienia służby prowadzonej w ramach zabezpieczenia wizyty prezydenta USA w Warszawie.