"Sojusznicy i sąsiedzi Polski oczekują z napięciem możliwej zmiany rządu, która odmieniłaby zapewne zarówno ducha, jak i substancję polityki Warszawy w kwestiach dotyczących postkomunistycznej Europy Wschodniej, Unii Europejskiej, gospodarki i finansów publicznych" - pisze brytyjski dziennik w artykule redakcyjnym. "Ze względu na postępy, jakie Polska poczyniła po obaleniu komunizmu w 1989 roku i na jej rolę, jako kraju leżącego na linii frontu, graniczącego bowiem z Ukrainą, wszystko co stawia pod znakiem zapytania stabilność polityczną kraju, jego kondycję ekonomiczną oraz bezpieczeństwo stanowi przedmiot poważnych trosk Europy i NATO" - kontynuuje "FT". W Polsce od 1991 roku żadna partia nie wygrała wyborów z taką większością, by rządzić bez koalicjantów - przypomina londyński dziennik, dodając, że największe szanse na wygraną ma PiS, ale trudno przewidzieć, co wyniknie z popularności Ruchu Pawła Kukiza. "Najważniejszym pytaniem jest teraz to, czy PiS powstrzymałby się od takich posunięć, które doprowadziłyby do ponownego wzrostu napięć (...), które charakteryzowały rządy w latach 2005-2007" - pisze "FT". Dziennik podkreśla jednak, że "na szczęście prezydent Andrzej Duda i inni politycy obiecali, że PiS będzie skrupulatnie koordynował politykę zagraniczną z USA, Niemcami i innymi sojusznikami". Ponadto - zdaniem "FT" - "PiS powinien realizować mniej ekstrawagancką politykę gospodarczą niż jego obietnice wyborcze". "Gdyby zostały wprowadzone w życie te - dostarczające głosów wyborców - obietnice zrezygnowania z reformy emerytalnej, podniesienia progów podatkowych i zwiększenia dopłat socjalnych dla rodzin, to pod znakiem zapytania stanęłaby kondycja finansowa kraju" - konstatuje dziennik. Jednak pocieszające jest to, że kandydatem PiS na premiera jest "utalentowana polityk i zdająca sobie sprawę z tych zagrożeń Beata Szydło" - pisze "FT". "Pod wieloma względami Polska uważana jest za kraj, który odniósł wielki sukces w postkomunistycznej Europie Wschodniej. Jeśli PiS wygra w październiku, powinien zadbać o to, by nie zniszczyć tej ciężko wypracowanej dobrej reputacji kraju" - konkluduje dziennik.