- Była osobą bardzo mi bliską od czasów, kiedy powstawali "Oni". Umawiała się wtedy z tymi dygnitarzami, prowadziła z nimi rozmowy, opowiadała mi to wszystko. Uczyła się sama historii, bo przecież nie było żadnych książek. Wywiady Teresy Torańskiej pozostaną na zawsze w dziejach kultury polskiej jako zapisy pamięci, świadomości i zdarzeń. To są wielkie rzeczy, wielkie wywiady i świadectwa. O ile wiem, nic podobnego jak "Oni" nie powstało w innych krajach komunistycznych. To jest coś nadzwyczajnie ważnego. Dawni dygnitarze opowiadali jej jako pierwszej o swoich wyborach. Wcześniej żaden komunista nie udzielał takich wywiadów, nie tłumaczył się niekomuniście - mówi Friszke. I dodaje: "Ponieważ w Polsce wybuchła Solidarność i ten system znalazł się w głębokiej kolizji ze społeczeństwem, więc niektórzy z nich nagle poczuli potrzebę wytłumaczenia i obrony swoich racji. Dlatego zgodzili się na rozmowy z młodą dziennikarką z tygodnika "Kultura", która zadawała im niezwykle agresywne pytania, ale pozwalała im się tłumaczyć. Była dociekliwa, ale nie obrażała ich osobiście". - Także późniejsze książki Teresy Torańskiej są niezwykle istotnymi świadectwami. To największa szkoła wywiadu prasowego, jaką można sobie wyobrazić. Swoje rozmowy prowadziła z ogromną empatią, wnikliwością i znajomością materii rzeczy. Pochylała się nad ludzkim losem, nad realiami politycznymi. Nie umiem powiedzieć, czy jest dzisiaj ktoś, kto potrafi przejąć ten warsztat - powiedział prof. Andrzej Friszke. "Chodziła własnymi drogami" - Torańska była bardzo oryginalna, chodziła własnymi drogami. Tworzyła własny gatunek, swego rodzaju reportaże polityczne. Pomagała politykom wyjść z ich uniformów, rozwiązać im języki. W latach 80. rozmawiała z politykami komunistycznymi, a jak wiadomo języki tamtych ludzi były bardzo sztywne, posługiwali się nowomową z uchwał Biura Politycznego - powiedział natomiast dawny działacz Solidarności, senator Jan Rulewski. - Tej kobiecie udało się zdobyć zaufanie różnych polityków, dotrzeć do ich wnętrza, a później uzyskać od nich ludzkie pojęcie o tym, co robili. Nie wszyscy przecież od razu chcieli rozmawiać, bojąc się konsekwencji. Później jednak dawali się przekonać, stwierdzali, że to należy się opinii publicznej - dodał. - Powiem szczere, że czuję się wyróżniony, że Torańska zaprosiła mnie do rozmowy, gdy przygotowała książkę "My". Znalazła mnie, chłopaka z Bydgoszczy. Miałem okazję zobaczyć, jak pracowała. Nasza rozmowa trwała długo. Nie miała przygotowywanej listy pytań, tak jak przy przeprowadzaniu wywiadu rzeki. Często słyszałem: i co? jak pan na to zareagował? Co chwilę prowokowała - ocenił Rulewski. Informację o śmierci Torańskiej skomentowała także marszałek Ewa Kopacz. - Głęboko zasmuciła mnie wiadomość o śmierci Teresy Torańskiej, wspaniałego człowieka, wybitnej dziennikarki. Jej praca nie podlegała modom, ale zasadom, w tym tej najważniejszej - być wiernym sobie. Będzie mi jej bardzo brakowało - powiedziała.