Z wyprawy, podczas której dziennikarze przemierzą cztery tysiące kilometrów, powstanie 10 reportaży i pięć międzypokoleniowych portretów Europejczyków. Programy zostaną zrealizowane w języku francuskim, angielskim, arabskim i hiszpańskim i emitowane codziennie od 13 maja w magazynie "Journal de l'Europe". W Krakowie udało nam się porozmawiać z szefową europejskiej redakcji France 24, Caroline de Camaret. Jak usłyszeliśmy, punktem wyjścia akcji jest niska frekwencja w wyborach do europarlamentu. - Europejczycy nie mają przekonania, że Wspólnota wpływa na ich codzienne życie. My swoimi historiami chcemy pokazać, że jest wręcz przeciwnie - powiedziała nam Caroline de Camaret. - Podróżując przez 10 państw, będziemy również w stanie nakręcić portret generacji. W przypadku Polski koncentrujemy się na młodych. Na przykład zrobiliśmy materiał z udziałem dziewczyny, która wróciła z Wielkiej Brytanii do Polski, tam znalazła swoją pierwszą prace, a teraz próbuje się odnaleźć w ojczyźnie - opowiadała nasza rozmówczyni. Zapytaliśmy, czy podczas rozmów z młodymi Polakami udało jej się rozgryźć "zagadkę" niskiej frekwencji. - Tak. W mojej ocenie młodzi ludzie nie rozumieją UE na tyle dobrze, by się z nią utożsamiać. Nie wiedzą, jak ona funkcjonuje, nie wiedzą, kto jest kim i na kogo głosują, dlatego nie czują potrzeby uczestniczenia w wyborach do PE. Z tego powodu chcemy pokazać Wspólnotę jako coś konkretnego, niosącego ze sobą określone korzyści, ale i wyzwania. Francuzi zajęli się w Polsce również sytuacją kobiet. Inspiracją był "czarny protest", który odbił się we Francji szerokim echem, ale również dane statystyczne. - Zauważyliśmy, że frekwencja wśród polskich kobiet jest o siedem punktów proc. niższa niż wśród mężczyzn - zaznaczyła Caroline de Camaret. Z Polski dziennikarze France 24 ruszyli do Berlina, a następny na rozkładzie jazdy jest duński Sonderborg. (mim)