"Pierwsza dekada II RP, w której państwo pełniło rolę regulatora, okazała się relatywnym sukcesem - i to pomimo odcięcia od tradycyjnych rynków zagranicznych po wybuchu komunizmu w Rosji i wojny celnej z Niemcami. Powojenna odbudowa, napływ kapitału zagranicznego i reformy, pozwoliły osiągnąć przedwojenny poziom życia nawet na tle przeżywających boom gospodarczy USA" - pisze Rafał Trzeciakowski, ekonomista FOR. Jak wyjaśnia, "druga dekada II RP okazała się okresem bezpośredniej interwencji państwa i stagnacji gospodarczej". "Błędy w polityce pieniężnej sprawiły, że pomimo niskiego poziomu uprzemysłowienia, Wielki Kryzys dotknął Polskę równie silnie co USA. Państwo nieudolnie próbowało zastępować kapitał zagraniczny w roli silnika wzrostu, co ostatecznie przerwał wybuch II wojny światowej" - czytamy. "Pomimo dynamizmu powojennej odbudowy i dostępu do głębszego zasobu kapitału na ziemiach zachodnich, PRL również poniósł porażkę. Gierkowskie pchnięcie inwestycyjne na kredyt załamało się, a Polska lat '80 pogrążyła się w stagnacji. Polska rozpoczęła systematyczne zmniejszanie dystansu rozwojowego do USA dopiero w III RP, kiedy powróciła na drogę reform regulacyjnych, otwartości na kapitał zagraniczny i zyskała dostęp do europejskiego wspólnego rynku" - pisze ekspert. W jego opinii, dzisiaj rząd PiS podobnie jak władze II RP ulega iluzji, że państwo może zastąpić przedsiębiorców i zagranicznych inwestorów.