W sobotę kandydat Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta, lider PiS Jarosław Kaczyński przedstawił założenia swego programu wyborczego. Apelował o zakończenie "wojny polsko-polskiej", solidarną politykę gospodarczą, wykorzystanie szansy na dobre stosunki z sąsiadami i budowanie pomyślności na prawdzie, także ws. katastrofy smoleńskiej. Zdaniem socjologa, wystąpienie niczym nie zaskoczyło, nie było zmiany dotychczasowej retoryki sosowanej przez lidera PiS. - Pojawiły się wszystkie stałe elementy takie jak: przypomnienie prosperity w kraju w czasach rządów PiS, tolerancja, mocna pozycja Polski na świecie, odniesienia do tradycji i dumy narodowej, akcenty o wzajemnym szacunku - powiedział dr Jarosław Flis. Według Flisa było to wystąpienie przedstawiciela umiarkowanej partii. - Pytanie tylko, na ile twardy elektorat odnajdzie w tych akcentach to, co dla niego ważne. Były ukłony w stronę tego elektoratu, ale na tyle dyskretne, by nikogo nie zniechęcić - powiedział socjolog. Jego zdaniem, wspomnienie dokonań polityków Zyty Gilowskiej i Grażyny Gęsickiej, które były kojarzone wcześniej z PO, było potwierdzeniem takiego umiarkowanego tonu. Flis uważa, że w wystąpieniu było mało przykładów emocjonalnych, chwytających za serce, za mało konkretnych, obrazowych słów, raczej - jak podkreśla - były to wypowiedzi na wysokim poziomie abstrakcji, przy użyciu słów, które "można z powodzeniem zastąpić innymi". - Faktem jest, że Jarosław Kaczyński w sytuacjach stresowych mówi znacznie bardziej skomplikowanie niż zwykle. To jest jego słabość - powiedział Flis. Zdaniem socjologa w wystąpieniu brakowało nowych elementów, nowych idei. - Nie było niczego, co by zniechęciło zdeklarowanego wyborcę ani też niczego, co by porwało za serce kogoś, kto nie jest zwolennikiem tego kandydata - powiedział. Według Flisa, gdyby w tym długo przecież oczekiwanym wystąpieniu pojawiło się coś w nowym duchu, cos co można cytować, to z pewnością odbiłoby się dużym echem. - Uważam, że wystąpienie nie pogorszyło sytuacji Kaczyńskiego w wyborach, ale też nie jest to tekst, przy pomocy którego można kogoś przeciągnąć na swoją stronę czy rozpalić i zmobilizować do walki politycznych przeciwników - powiedział socjolog.