"Trudno się w sumie bardzo temu dziwić po tym, jak skończyła się porażką próba (...) oddania przywództwa młodemu pokoleniu, tym niemniej nie jest to raczej przejaw zwycięstwa jakiejś nowej koncepcji" - dodaje Flis. "Jest to postawienie na doświadczenie, na pewno Leszek Miller to osoba doświadczona, medialna, i to przemawia na jego korzyść. Ale też - powiedzmy sobie szczerze - ma na swoim koncie cały szereg bardzo wątpliwych osiągnięć, na czele z aferą Rywina, z upadkiem rządu, rozpadem całego obozu politycznego. Także to jest bardzo ryzykowny manewr, w zasadzie tyle można powiedzieć" - tłumaczy. "To jest też pytanie, na ile to jest impuls do tego, żeby Kalisz przeszedł do konkurencyjnej partii na lewicy (Ruchu Palikota- red.), do której już był zapraszany i która jest w tej chwili silniejsza, dla której byłby wzmocnieniem (...). To pokazuje, że lewica jest po tym wyniku wyborczym w konfuzji i pewnie jeszcze chwilę będzie się otrząsać z tego szoku, jakim było znalezienie się na piątym miejscu. Czy automatycznie pod wodzą Leszka Millera wróci na pierwsze miejsce, tak jak już się to raz kiedyś zdarzyło w kadencji 1997-2001? Być może tym się kierowali posłowie lewicy, ale chyba jednak tak łatwo się historia nie powtarza, zwłaszcza, że wtedy lewica startowała jednak ze zdecydowanie wyższego poziomu" - podsumowuje Flis.