Agnieszka Waś-Turecka, Interia: Czy biorąc pod uwagę obecne zamieszanie wokół PKW i systemu informatycznego do zliczania głosów wybory samorządowe powinny zostać powtórzone? Dr Jarosław Flis, Instytut Dziennikarstwa, Mediów i Komunikacji Społecznej na Uniwersytecie Jagiellońskim - Sama awaria systemu nie jest problemem aż takiej wagi. Jeśli komisje obwodowe mają podliczone, udokumentowane wyniki głosowania, to przesłanie danych do centrali nie jest kwestią, która ma wpływ na wynik wyborów. Co najwyżej na skalę kompromitacji PKW. - Natomiast pojawił się inny sygnał, który mógłby skłonić do powtórki wyborów. Wedle niektórych polityków wystąpiły nieścisłości w instrukcji PKW, która mogła wprowadzać głosujących w błąd. Na kartach do głosowania miało być napisane, że na każdej karcie trzeba postawić jeden krzyżyk. Tymczasem karty do głosowania miały postać książeczki i w związku z tym wielu wyborców stawiało po jednym krzyżyku na każdej kartce w książeczce. W efekcie oddawali głos nieważny. - Sprawdziłem jednak podany przez PKW wzór karty i spot wyjaśniający zasady głosowania. W obu jest jednoznacznie podane, że w każdej książeczce stawiamy jeden krzyżyk. Tu akurat błędu nie było. Czyli instrukcja była prawidłowa? - Tak, choć cała ta książeczka, być może wygodna dla zorientowanych wyborców, tym mniej zorientowanym wcale nie ułatwiała wyboru. Jeśli okaże się, że z tego powodu jest znaczna liczba głosów nieważnych, to będziemy mieli do czynienia z wyraźnym zniekształceniem woli wyborców. - Przy okazji widać, że nasz system wyborczy, w którym trzeba wybrać jedną osobę z wielu bardzo długich list kandydatów, wyszedł już poza granice absurdu. Niektórzy twierdzą, że dobry wynik PSL to nie zasługa działaczy, ale książeczki, w której partia ta była na pierwszej stronie. - Nie zgadzam się z tą opinią. PSL we wszystkich wyborach samorządowych notuje dobre wyniki. Cztery lata temu, gdy partia nie była pierwsza na liście, też uzyskała ponad 16 proc, wyprzedzając SLD, który wtedy wylosował numer 1. Lewicy ten numer nie pomógł. - W wyborach lokalnych PSL pomaga fakt, że w matecznikach tego ugrupowania, czyli w gminach wiejskich byłego Królestwa Kongresowego, frekwencja jest czasem dwukrotnie większa niż w skali kraju. W wyborach samorządowych waga elektoratu miejskiego, wśród którego PSL nie cieszy się popularnością, maleje, ponieważ wyborcy w metropoliach rzadziej biorą w nich udział. Rośnie natomiast waga wyborców wiejskich, którzy liczniej idą do urn. Nowi wiejscy wyborcy w większości głosują właśnie na ludowców. Biorąc pod uwagę zamieszanie wokół systemu informatycznego jak długo jeszcze - Pana zdaniem - członkowie PKW pozostaną na stanowiskach? - Wszystko zależy od presji opinii publicznej. PKW jest instytucją, na którą ani rząd ani sejm nie mają wpływu. Jeśli prawnicy i sędziowie wykażą się solidarnością z kolegami z PKW, to włos im z głowy nie spadnie. Wiele zależy od poczucia przyzwoitości środowiska. Prezes Sądu Najwyższego mówi, że zawiódł system, a nie ludzie... - Przecież ten system ktoś zamówił, ktoś to nadzorował, takie rzeczy nie tworzą się same z siebie, jak poranna rosa... Cóż - najwyraźniej "kruk krukowi oka nie wykole". Sądzia sędziemu krzywdy nie zrobi - tak to trzeba rozumieć. Czyli powinni się podać do dymisji? - Reakcja członków PKW na skalę nieprawidłowości każe przypuszczać, że żaden z nich nie widzi chyba w sprawie najmniejszego problemu. To jest w tym najgorsze - nie dość, że jest dziadostwo, to jeszcze PKW wykazuje absolutny brak poczucia, że jest sprawcą tego dziadostwa. Przecież wszyscy - poza zainteresowanymi - widzą, że coś jest nie tak. Wczoraj CBOS opublikował najnowszy sondaż poparcia dla partii politycznych. PO ma 38 proc., a PiS 27. To dość znaczna zmiana w porównaniu z wciąż sondażowymi wynikami niedzielnych wyborów. Z czego ona wynika? - Po pierwsze, właśnie z powodu różnic we frekwencji elektoratu wiejskiego i miejskiego w wyborach parlamentarnych i samorządowych. Po drugie, CBOS z reguły zawyża wyniki PO. I wreszcie po trzecie, sondaże przed wyborami lokalnymi robione są dokładnie w taki sam sposób, jak przed parlamentarnymi, co nie uwzględnia specyfiki tych pierwszych. współpraca Jolanta Kamińska