Referendum poruszające kwestię jednomandatowych okręgów wyborczych jest wyciągnięciem ręki po elektorat Pawła Kukiza i jak twierdzi socjolog dr Jarosław Flis, zwykłym populizmem ze strony Bronisława Komorowskiego. Wątpliwe wydaje się również to, czy referendum ws. JOW-ów przekona wyborców Kukiza, by w drugiej turze oddali głos właśnie na urzędującego prezydenta. Bardzo wielu wyborców nie wie, na czym właściwie polega idea JOW-ów. Można wnioskować, że część Polaków oddała głos na Kukiza przede wszystkim ze względu na jego antysystemowość, szczerość i popularność. - Nawet jeśli tylko, co czwarty wyborca Kukiza głosował na niego ze względu na postulat jednomandatowych okręgów wyborczych, to i tak jest to bardzo ważna grupa docelowa. Pytanie, czy na tyle ważna, by wywracać życie polityczne kraju - mówi w rozmowie z Interią dr Jarosław Flis. Jego zdaniem, nawet jeśli Bronisław Komorowski, ze względu na JOW, przekona do siebie część wyborców Kukiza, to może odnotować spadek poparcia wśród osób, które dotychczas głosowały na urzędującego prezydenta, a są przeciwne JOW-om. Socjolog wskazuje również, że sprawa jednomandatowych okręgów wyborczych jest na tyle ważna i skomplikowana, że używanie jej jako karty przetargowej w kampanii wyborczej może przynieść wiele szkód. Podkreśla, że ewentualne zmiany w kierunku JOW-ów wpłynęłyby na kształt polskiej sceny politycznej o wiele bardziej, niż wybory prezydenckie. Zdaniem eksperta, referendum powinno dotyczyć problemów, które są jednoznaczne, by odpowiedź mogła brzmieć "tak lub nie". - Ten problem nie jest jednoznaczny - wskazuje. "Likwidacja finansowania partii z budżetu jest niebezpieczna" - Kwestia likwidacji finansowania partii politycznych z budżetu państwa jest kolejnym ewidentnym populizmem ze strony prezydenta - twierdzi Flis. Tłumacząc, że ta zmiana niosłaby ze sobą poważne zagrożenia. - Polityków zaczęłyby finansować organizacje czy osoby, które zarabiają na decyzjach partii politycznych np. stają do przetargów, zabiegają o korzystny plan zagospodarowania przestrzennego, czy zmiany ws. regulacji ochrony środowiska. Takie osoby, czy firmy będą w stanie zapłacić o wiele więcej niż obywatele - wyjaśnia. Ekspert podkreśla, że w wielu krajach stabilnej demokracji takie systemy zostały już przećwiczone i się nie sprawdziły. - Niestety nie jest to cudowne rozwiązanie, które uzdrowiłoby polską scena polityczną, ale realne zagrożenie - podsumowuje Jarosław Flis.