Partia Razem, która została zarejestrowana w lipcu tego roku, wystawia listy wyborcze w całym kraju. Ugrupowanie przedstawia się jako "alternatywa dla elit", która chce "być partią pracowników, lokatorów, ludzi wypchniętych na fikcyjne samozatrudnienie i umowy śmieciowe". Podczas zorganizowanej w sobotę w Warszawie konwencji programowej, w której uczestniczyło ok. 300 członków i sympatyków partii, członkini zarządu oraz kandydująca z płockiej listy ugrupowania Magdalena Malińska podkreślała, że choć jeszcze niedawno nikt nie wierzył w sukces zbiórki podpisów umożliwiających start w całym kraju, partii udało się zarejestrować listy. Jak przewiduje Kodeks wyborczy, warunkiem wystawienia list do Sejmu w całym kraju jest zebranie co najmniej 5 tys. podpisów pod każdą z list w min. 21 okręgach wyborczych. Listy wyborcze "Teraz słyszymy, że nie wejdziemy do Sejmu. Cóż, wygląda na to, że robienie rzeczy niemożliwych staje się naszą specjalnością" - wtórował jej pełnomocnik wyborczy Razem i numer jeden partii na liście w okręgu gdyńskim Maciej Konieczny. "Chcemy odzyskać Sejm dla zwykłych ludzi, by stał się on reprezentacją ludzi, a nie bogatych elit i tworzył politykę dla milionów, a nie dla milionerów" - dodał. "Stworzyliśmy najlepsze listy wyborcze" - zapewniła Malińska, dodając, że jako jedyny komitet zastosowali "pełen parytet i suwak", czyli naprzemiennie ustawienie kandydatów i kandydatek oraz równą liczbę "jedynek" na listach dla mężczyzn i kobiet. Konieczny podkreślił z kolei, że Razem to więcej niż partia - to ruch społeczny, a to właśnie ruchy społeczne "dokonują prawdziwych zmian". Przedstawiciele Razem zaprezentowali w warszawskim Kinie Luna sześć filarów swojego programu wyborczego. To stabilna i godna praca, aktywna polityka mieszkaniowa państwa, zatrzymanie "nieodpowiedzialnej prywatyzacji" mienia publicznego, zniwelowanie podziału na Polskę A i B, progresywny i szczelny system podatkowy oraz przywrócenie polityki obywatelom. W wystąpieniach towarzyszących kolejnym prezentowanym punktom programu politycy proponowali szczegółowe rozwiązania służące ich realizacji. Jeśli wejdzie do Sejmu, Razem będzie zabiegać m.in. o wprowadzenie minimalnego wynagrodzenia godzinowego, które powinno być wyższe dla umów czasowych niż w przypadku umów o pracę. "Jako pierwsi podnieśliśmy ten postulat" - zaznaczyła Justyna Szpanowska, która kandyduje do Sejmu z Lublina. Przedstawiając stanowisko partii wobec polityki mieszkaniowej Jakub Wilczek, kandydat na posła z listy Razem w okręgu katowickim, podkreślał, że Polska znajduje się obecnie na końcu Europy pod względem zaspokojenia zapotrzebowania na mieszkania, za to zajmuje trzecie miejsce pod względem cen najmu. Jak przekonywał, wprowadzane dotąd programy mieszkaniowe "Rodzina na swoim" i "Mieszkania dla młodych" to w praktyce "rodzina na kredycie i pętla na szyi dla młodych". Odpowiedzią powinien być - jak zaznaczył Wilczek - rozwój budownictwa komunalnego i tanie czynszówki. "Chcemy żyć w kraju, w którym mieszkanie jest prawem, a nie przywilejem, a państwo wspiera ludzi, a nie banki i deweloperów" - mówił. Alternatywą dla prywatyzacji - według Partii Razem - są inwestycje w usługi publiczne i nowoczesny przemysł. Jak przekonywał kandydujący z pierwszego miejsca w okręgu sosnowieckim Jakub Danecki, po 1989 r. poprzez "bezmyślną prywatyzację" realizowaną po 1989 r. "zabiliśmy swój przemysł" oraz "stworzyliśmy w Polsce regiony biedy". Biedni sponsorują bogatych "Polska nie kończy się na rogatkach Warszawy" - podkreślał Michał Szmytkowski z rady krajowej Razem, który kandyduje z okręgu gorzowskiego, i postulował, zwiększoną aktywność państwa w mniejszych miejscowościach oraz dawnych miastach wojewódzkich. Recepty Razem w tej sferze to m.in. przeniesienie niektórych urzędów centralnych poza stolicę, stworzenie sieci delegatur urzędów w mniejszych miejscowościach, rozwój transportu publicznego (w tym - docelowo - doprowadzenie pasażerskich połączeń kolejowych do każdego miasta powiatowego w Polsce oraz stworzenie sieci elastycznych lokalnych połączeń autobusowych), powstrzymanie redukcji sieci szpitali, szkół oraz bibliotek. "Państwo musi wrócić na obszary, z których się wycofało" - mówił Szmytkowski. "Trzeba skończyć z systemem podatkowym, w którym biedni sponsorują bogatych" - zaznaczyła z kolei "jedynka" Partii Razem w okręgu podwarszawskim Justyna Samolińska. Jej zdaniem, państwu brakuje pieniędzy ma usługi publiczne, ponieważ "najbogatsi wycofali się z systemu solidarności społecznej". Podatkowe propozycje Razem to m.in. wprowadzenie 75-proc. stawki podatkowej dla dochodów przekraczających 500 tys. zł. rocznie, uszczelnienie fiskusa, walka z unikaniem opodatkowania oraz pisaniem prawa podatkowego "pod dyktando biznesu i lobbystów". Jak tłumaczyła Weronika Śmigielska z organizacji Kraków Przeciw Igrzyskom, która kandyduje do Sejmu z listy Razem, do ważnych zadań, które stawia przed sobą ugrupowanie, należy "przywrócenie polityki zwykłym obywatelom". W tym celu - według niej - konieczne jest przywrócenie rozumienia polityki jako służby, a nie kariery, otworzenie jej dla inicjatyw oddolnych, ograniczenie wynagrodzeń poselskich oraz budowanie polityki wokół merytorycznego przekazu. W podsumowującym konwencję przemówieniu członkowie zarządu partii Adrian Zandberg ("jedynka" na warszawskiej liście) i Marcelina Zawisza (numer jeden w okręgu katowickim) mówili o marzeniu, jakie stoi za Partią Razem. "To jest to samo marzenie, o które upominali się strajkujący w 1980 r., o które walczyli działacze podziemnej Solidarności, a którego po 1989 r. nie zrealizowaliśmy" - przekonywał Zandberg. "Pracownicy pozwolili się podzielić i nie byli w stanie walczyć o swoje prawa, ale to się kończy, bo zaczyna się Razem" - dodał.