Przypomnijmy, iż sekretarz generalny Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, Andrzej Przewoźnik, jest lustrowany na swój wniosek. Zwrócił się z prośbą o taką możliwość, gdy tuż przed finałem konkursu na nowego prezesa Instytutu Pamięci Narodowej, w którym startował, do prasy "wyciekły" informacje o jego rzekomej współpracy z SB. Po czwartkowej wypowiedzi byłego starszego kaprala SB Kosiby Sąd Lustracyjny utajnił rozprawę, ponieważ pewne informacje świadka są tajemnicą państwową. Oprócz Kosiby w czwartek zeznaje w procesie kpt. Elżbieta Markowska z IV wydziału SB inwigilującego kościoły i organizacje wyznaniowe oraz ich przełożeni z tego wydziału. Problemy Andrzeja Przewoźnika zaczęły się, gdy w lipcu "Rzeczpospolita" podała, że w archiwach IPN w Krakowie jest notatka Kosiby, który - aby trafić do służb specjalnych III RP - napisał w 1990 r. oświadczenie, ujawniając swych agentów. Jednym z nich miał być właśnie Przewoźnik. Potem Kosiba zaprzeczył publicznie, by Przewoźnik kiedykolwiek był jego agentem. Mimo to szef kolegium IPN, Sławomir Radoń powiedział wówczas, że szef Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, nie może wystartować w konkursie na prezesa Instytutu, gdyż ustawa o IPN dyskwalifikuje kandydata, wobec którego w archiwach Instytutu jest choćby najmniejsza informacja o jego możliwych związkach z tajnymi służbami PRL. Zbigniew Fijak, polityk PO z Krakowa, który także, zeznawał dziś w procesie lustracyjnym Andrzeja Przewoźnika, potwierdził, że to on przekazał dziennikarzom informacje o notatce b. kaprala SB Pawła Kosiby z 1990 roku, w której ten wymienił Przewoźnika jako tajnego współpracownika SB. Fijak dostał ją od Kosiby na początku lat 90., gdy był przewodniczącym komisji weryfikującej kandydatów z dawnej Służby Bezpieczeństwa starających się o pracę w Urzędzie Ochrony Państwa. Negatywnie zweryfikowany wówczas Kosiba otrzymał obietnicę, że decyzja zostanie cofnięta, jeśli dostarczy interesujące materiały SB. Fijak notatkę Kosiby przekazał w 1990 r. ówczesnemu ministrowi spraw wewnętrznych, Krzysztofowi Kozłowskiemu. W 2000 r. materiały związane z weryfikacją esbeków w Krakowie przekazał do Instytutu Pamięci Narodowej. Do IPN zwrócił się w 2005 r. o udostępnienie tych materiałów potrzebnych mu do pracy badawczej na temat SB. Gdy odnalazł wśród nich notatkę Kosiby,skontaktował się z dziennikarzami "Rzeczpospolitej", którzy prosili go o listę nazwisk funkcjonariuszy i agentów wydziału IV SB. Fijak powiedział dziennikarzom, że dziwi się, iż Przewoźnik mówi, że o całej sprawie dowiedział się z mediów, bo po uzyskaniu materiałów z IPN przekazał mu przez znajomego informację, że w Instytucie są obciążające go materiały. Według działacza PO nie ma sprzeczności między tym, co powiedział Kosiba przed sądem - że nie utrzymywał służbowych kontaktów z Przewoźnikiem, a tym, co napisał w notatce - że Przewoźnik był jednym z jego agentów. W ocenie Fijaka osobą, która prowadziła Przewoźnika i kontaktowała się z nim była kpt. Elżbieta Markowska, a nie kapral SB, Kosiba.