Rozmowę z reżyserem zamieścił w niedzielę włoski dziennik "La Stampa". Rafał Wieczyński powiedział gazecie, że w swoim filmie chciał przeanalizować motywy wyborów, dokonanych przez księdza Jerzego, a nie je uzasadniać. Mówił także, że trudno jest w kinie opowiadać o okresie komunizmu, który jest "zbyt bliski". - Polska jest podzielona: z jednej strony młodzież nie zna go, a powinna poznać, z drugiej są starsi, którzy żyli w tamtych latach i noszą ślady tego (czasu) - podkreślił. Dodał: "To, jak opowiada się o komunizmie, nie zależy od wyboru artystycznego, ale politycznego". Odnotowując, że w Polsce trwa proces dekomunizacji zauważył: "nie ma jeszcze woli, by przeanalizować i ocenić tamte lata". "W kinie - dodał reżyser - widzowie chcą zobaczyć samochód, którego nie ma jeszcze u nas na rynku albo nowy model komórki, a nie walkę Solidarności". - Wszyscy chcą zapomnieć. Komunizm dla ludzi Zachodu był ideą, tu - zjawiskiem historycznym. Trudno znaleźć odpowiedni sposób, by wyjaśnić nam i wam, co to było naprawdę - powiedział Rafał Wieczyński "La Stampie".