Państwa członkowskie Unii Europejskiej do 25 października miały czas na dostosowanie przepisów krajowych do dyrektywy o transgranicznej opiece zdrowotnej. Nowe prawo UE umożliwia pacjentom korzystanie ze świadczeń medycznych w innym kraju Wspólnoty i otrzymanie zwrotu kosztów leczenia w ich kraju. Ministerstwo zdrowia przygotowało projekt ustawy wdrażającej dyrektywę, ale - według resortu - dopóki jej przepisy nie wejdą w życie, dyrektywy się nie stosuje. W piątek w Poznaniu z inicjatywy niemieckiej i polskiej federacji szpitali zorganizowano konferencję "Dyrektywa transgraniczna - czy jesteśmy gotowi?". Straty wyniosą nawet kilkaset milionów złotych Jak powiedział na konferencji prasowej Fedorowski, fakt wprowadzenia dyrektywy będzie dla polskich placówek medycznych szansą na zyski. Brak odpowiedniego przygotowania do wprowadzenia dyrektywy oznacza jednak straty przez polskie szpitale nawet kilkaset milionów złotych. "Polskie szpitale mogłyby wykorzystać swoje wolne moce. To ok. 10-20 proc. ich możliwości do wykorzystania o szacowanej wartości nawet 5 mld zł" - podkreślił. - Obecni na konferencji prawnicy z Polski i Niemiec podkreślali, że () "tak naprawdę polski pacjent może korzystać z zapisów dyrektywy i udać się na leczenie do innego kraju. Również zagraniczni pacjenci mogą leczyć się w Polsce. Pacjenci korzystający z leczenia za granicą będą mogli dochodzić swoich praw na drodze sądowej - przekonywał. Fedorowski zwrócił uwagę, że w Polsce brakuje wymaganego przez dyrektywę punktu kontaktowego i systemów informatycznych. Tymczasem po stronie niemieckiej spełniono wszystkie wymogi i tamtejsze szpitale są gotowe do przyjmowania zagranicznych pacjentów. - Strona niemiecka wykonała wszelkie potrzebne kroki, legislacyjne i organizacyjne. Uruchomiono krajowy punkt kontaktowy, który jest wymagany zapisami dyrektywy. Poszukiwanie krajowego punktu kontaktowego w Polsce jest dziś bezowocne. Polskie szpitale są skazane na własną inwencję, pozyskiwanie pacjentów własnym sumptem, własną stronę internetową i kontakty - powiedział. "Dla Polski istotne są nie tylko Niemcy" Eksperci oceniają, że dyrektywa transgraniczna będzie miała największe znaczenie w regionach przygranicznych. - Dla Polski istotne są nie tylko Niemcy. Już widzimy, że w Czechach otwierane są kliniki, które powstały po analizie polskiego rynku. Ceny podawane przez czeskie kliniki są nawet niższe od tego, co płaci NFZ - powiedział Fedorowski. Jak zapewnił premier Donald Tusk na konferencji prasowej po zakończeniu szczytu UE w Brukseli, "NFZ stara się tak przygotować do tej dyrektywy, by zbyt wiele pieniędzy nie wyszło poza granice Polski". Zdaniem premiera "bardzo dużo podmiotów zagranicznych szykuje się już do przejmowania rynku poprzez oferowanie możliwości leczenia blisko granicy". - Jeśli część z tych pieniędzy trafi (...) do lekarzy niemieckich, szwedzkich, angielskich, to nasz system będzie zagrożony, bo my mamy za mało tych środków. Dlatego przygotowania do wdrożenia tej dyrektywy są tak pieczołowite i szukamy w jakimś sensie sposobów, żeby nie było zbyt łatwego drenowania pieniędzy polskiego płatnika przez zagraniczne instytucje - tłumaczył premier. Kraje UE miały 2,5 roku na wdrożenie przepisów KE przypomina, że kraje UE miały 2,5 roku na wdrożenie przepisów i zapowiada, że już zimą może formalnie upomnieć spóźniające się państwa. Zgodnie z nowym prawem pacjenci wyjeżdżający do innego kraju UE na leczenie będą cieszyć się równym traktowaniem z obywatelami tego kraju. Jeśli są uprawnieni do takiej opieki w kraju ojczystym, będą im potem zwrócone koszty do wysokości kosztów takiego leczenia w ich kraju. Wiceminister zdrowia Sławomir Neumann poinformował, że projekt ustawy wdrażającej dyrektywę w listopadzie trafi do rządu, a w grudniu - do prac w parlamencie. Jak dodał, do opinii prawników, że po 25 października - niezależnie od przyjęcia dyrektywy w kraju - pacjenci mogą udawać się na leczenie za granicą, trzeba podchodzić "z dużą ostrożnością, ponieważ może się okazać, że chory jednak takiego zwrotu nie otrzyma". Rzecznik resortu zdrowia Krzysztof Bąk poinformował, że dopóki nie ma ustawy, dyrektywy transgranicznej się nie stosuje. Według MZ to ustawa będzie "podstawą składania i rozpatrywania wniosków o zwrot kosztów transgranicznej opieki zdrowotnej". Także prezes NFZ Agnieszka Pachciarz stoi na stanowisku, że dopóki dyrektywa nie jest implementowana, nie stosuje się jej.