Autor komentarza Reinhard Veser obszernie opisuje osiągnięcia minionego ćwierćwiecza i stwierdza, że "Niemcy i Polacy stali się dobrymi sąsiadami", a wzajemne relacje oparte są o "solidny fundament społecznych, kulturalnych i gospodarczych powiązań".Przywołując przytaczaną w minionych latach często opinię, że relacje między obu narodami nigdy nie były tak dobre jak obecnie, komentator zauważa, że jeszcze rok temu mówcy z obu krajów nie mieliby najmniejszych problemów z wypowiedzeniem tego zdania. "W najbliższych dniach natomiast, podczas uroczystości z okazji podpisania Traktatu o dobrym sąsiedztwie, raczej nikt tego zdania nie wypowie" - pisze komentator "FAZ". "Takie zdanie - wobec paskudnych wyzwisk, na które regularnie pozwala sobie wobec Niemiec partia rządząca w Polsce, i wobec napomnień niemieckich polityków pod adresem Polaków, by zachowali demokrację i państwo prawa - brzmiałoby groteskowo" - tłumaczy niemiecki dziennikarz. "Z politycznymi stosunkami między Niemcami a Polską nie jest dobrze" - stwierdza Veser i dodaje, że wskazanie przyczyn tego stanu rzeczy nie nastręcza żadnych problemów. "Zwycięstwo narodowo-konserwatywnej partii Prawo i Sprawiedliwość (PiS) w wyborach parlamentarnych w ubiegłym roku oraz kryzys uchodźczy" - wymienia Veser dodając, że obie przyczyny "nie mają ze sobą wiele wspólnego". "Nacjonaliści wygrali wybory, ponieważ liberalno-konserwatywna Platforma Obywatelska Donalda Tuska po ośmiu latach sprawowania władzy sprawiała wrażenie zmęczonej, aroganckiej i zadufanej w sobie; PiS wygrał nie dzięki wybujałym nacjonalistycznym hasłom, lecz pomimo nich" - czytamy w komentarzu w "FAZ". "Stosując słowną łobuzerkę, PiS prowadzi przy tym wobec Niemiec politykę bardzo pragmatyczną i skierowaną na zachowanie pozytywnej substancji niemiecko-polskich stosunków" - zaznacza Veser. Jak dodaje, "równie pragmatyczny Berlin akceptuje to". "FAZ" zastrzega, że traktowanie spięć pomiędzy obu rządami jedynie jako "teatralnej burzy" byłoby taktyką "błędną i lekkomyślną". Jak tłumaczy, jest tak nie tylko dlatego, że "złe słowa rzadko pozostają bez skutków", lecz także dlatego, że wzajemne relacje "wystawione są na ciężką próbę". Veser wskazuje przede wszystkim na kryzys migracyjny, postrzegany w obu krajach w całkowicie odmienny sposób. Komentator zwraca uwagę, że sprzeciw polskiego rządu wobec przyjęcia większej liczby uchodźców cieszy się także poparciem zdecydowanej większości przeciwników rządu. Natomiast w Niemczech "ostentacyjna otwartość" nadającej ton części społeczeństwa łączy się z "moralną pychą" wobec Polaków i innych Europejczyków Wschodnich. W tej sytuacji "odżywają dawne stereotypy o rzekomym zacofaniu tej części Europy, której specyficznych doświadczeń nie traktuje się poważnie". Zdaniem Vesera dobre relacje między Berlinem a Warszawą panujące do czasu zwycięstwa PiS miały "znaczenie znacznie wybiegające poza stosunki bilateralne". Podczas kryzysu euro i reagując na rosyjską agresję na Ukrainie oba kraje szły "ramię w ramię" - podkreśla niemiecki dziennikarz. Jego zdaniem Polska i Niemcy były na dobrej drodze do stworzenia wschodniego odpowiednika wobec niemiecko-francuskiego motoru integracji europejskiej, a głos Polski "liczył się w Berlinie". "Nowy rząd robi natomiast wszystko co tylko może, by nie być postrzegany jako siła kształtująca (politykę), lecz jako problem. Takie podważanie autorytetu Polski szkodzi też Niemcom. Wobec wielu wyzwań - kryzysu uchodźczego, Rosji, Brexitu, kryzysu euro - Niemcom potrzebny byłby solidny partner na Wschodzie" - konkluduje Veser na łamach opiniotwórczego dziennika "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Z Berlina Jacek Lepiarz