Rządowy projekt nowelizacji ustawy o zawodzie farmaceuty wpłynął do Sejmu 3 lutego. W ubiegły czwartek został przyjęty przez posłów w III czytaniu i skierowany do prezydenta i marszałka Senatu. Wcześniej odrzucono kilkadziesiąt poprawek zgłoszonych przez opozycję. "Jeśli ustawa wejdzie w życie, w aptece będzie można odmówić sprzedaży środków regulacji poczęć, czyli całej antykoncepcji barierowej" - napisał tygodnik "Polityka". Jak podkreślono, o ile prezerwatywę można kupić w wielu innych miejscach poza apteką, inaczej jest z takimi środkami antykoncepcyjnymi, jak wkładka wewnątrzmaciczna czy plaster antykoncepcyjny. Do sprawy odniósł się rzecznik Naczelnej Izby Aptekarskiej Tomasz Leleno. "#stopfakenews: projekt #UoZF bez #klauzulasumienia" - napisał na Twitterze. Jak wskazał, w myśl rządowego projektu farmaceuta będzie mógł odmówić sprzedaży leku - "jeśli może być wykorzystany w celach pozamedycznych, np. nieletni kupuje lek na katar, żeby odurzać się pseudoefedryną" lub "wyrobu medycznego narkomanowi, np. igieł i strzykawek". Z rzecznikiem izby zgodził się m.in. wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski. "Fejk albo co najmniej daleko idąca manipulacja. Dotychczasowe przepisy, umożliwiające farmaceucie odmowę sprzedaży np. pięciu butelek syropu na kaszel z efedryną idącemu na imprezę nastolatkowi, zostały poszerzone o tyle, że oprócz leków, obejmują wyroby medyczne" - napisał z kolei wicerzecznik PiS Radosław Fogiel. "Dlaczego? Ponieważ coraz częściej następuje migracja do tej kategorii. Nie jest to kwestia klauzuli sumienia, tylko opartej na wiedzy oceny farmaceuty. Opowieść o prezerwatywach jest tak samo prawdziwa, jak byłaby o tym, że zabroniono sprzedaży plastrów opatrunkowych" - dodał.