Komendant poinformował w czwartek na konferencji prasowej w Kijowie, że podpisane jego nazwiskiem dokumenty sprzedawane są od jakiegoś czasu na ukraińskich bazarach. Widnieje na nich prośba do funkcjonariuszy drogowych, by udzielali okazicielowi takich dokumentów "wszelkiej pomocy" i "nie przeszkadzali" mu w poruszaniu się po drogach Ukrainy. - Ludzie kupują takie dokumenty, płacąc za nie duże pieniądze. Radzę tego nie robić, bo nie ma dokumentów, które zwalniają z odpowiedzialności za łamanie prawa. Czy nikt nie rozumie, że jest to głupota? - gorączkował się Kołomijec. Podrabianie wszelkiego rodzaju legitymacji, dyplomów i zaświadczeń jest na Ukrainie bardzo dochodowym biznesem. Niewypełnione druki legitymacji służbowych wszelkich instytucji państwowych można kupić nawet na stoiskach z pamiątkami w samym centrum Kijowa.