Samobójstwa Polaków stały się jednym z najpoważniejszych problemów, jakim musiał stawić czoło polski konsulat w Manchesterze. - Tym, co mnie najbardziej zaskoczyło, była ogromna liczba takich przypadków. Już pierwsza sprawa, którą się zajmowaliśmy, była wstrząsająca. Najpierw odebrała sobie życie matka, a zaraz potem powiesił się również ojciec. Zostawili dwójkę dzieci - opowiada Szymon Białek, wicekonsul. W północnej Anglii i Walii przynajmniej raz w miesiącu któryś z polskich emigrantów popełnia samobójstwo. Na tym terenie samobójstwa stanowią aż 32,5 proc. wszystkich zgonów wśród Polaków. - Właśnie mam na biurku kolejne papiery, tym razem chodzi o dwudziestoparolatkę, która się powiesiła - mówi dyplomata. Liczba samobójstw stale rośnie - w 2007 r. było ich 34, tymczasem w ubiegłym już 49. Jak twierdzi Monika Panasiuk z polskiego konsulatu w Londynie, najczęściej odbierają sobie życie osoby z roczników 1978-84. - I zazwyczaj są to mężczyźni. Pamiętam tylko dwa przypadki kobiet - dodaje Panasiuk. Zabójcza samotność Specjaliści twierdzą, że przyczyną targnięcia się na swoje życie jest w większości przypadków samotność. 34-letni Przemek zarabiał w Belfaście na żonę i dziecko pozostawione w Polsce. Jak twierdzą jego bliscy, na emigracji czuł się potwornie samotny, ale nie chciał wracać do kraju, bo ciągle miał nadzieję, że znajdzie jeszcze lepiej płatną pracę. Gdy jego plan spalił na panewce, postanowił się powiesić. Dziennikarze z lokalnego dziennika "Belfast Telegraph" dali jego historii znamienny tytuł: "Śmierć samotnego ojca, który marzył o lepszym życiu" - informuje "Dziennik". Zazdrość i kłótnie Pod koniec czerwca ubiegłego roku na farmie truskawek w Marden doszło do 2 samobójstw. 37-letni Wiesław razem z partnerką chcieli trochę dorobić, zostawili więc w Polsce 6-letniego syna i pojechali na Wyspy. Dość szybko zaczęły się między nimi kłótnie. Podobno dzień przed tragedią partnerka Wiesława powiedziała mu, że po powrocie do Polski wyjdzie za kogoś innego. O 4 nad ranem mężczyzna powiesił się na pasku od spodni w szafie. Gdy na swoje życie targnął się 49-letni Piotr, w mediach zaczęły się pojawiać informacje o fali tajemniczych samobójstw. Mężczyzna chciał wrócić do swojej dziewczyny, którą porzucił dla emigrantki z Litwy, jednak ta go nie przyjęła. Podobno zanim popełnił samobójstwo, chodził od domku do domku, bo chciał z kimś porozmawiać - czytamy w "Dzienniku". Jak pomóc takim osobom? Na samobójstwa decydują się osoby, którym nie udało się coś w Polsce, a wyjazd miał być lekarstwem na niepowodzenia. - Emigracja nie jest w takiej sytuacji rozwiązaniem, a wręcz odwrotnie - może sprawę jeszcze pogorszyć. Sama zmiana otoczenia wiąże się z ogromnym wysiłkiem emocjonalnym. Człowiek jest w sytuacji, w której musi stawiać czoła nowym wyzwaniom. A jeżeli generalnie nie radzi sobie z problemami, to tym bardziej w obcym kraju będzie mu trudno im sprostać - uważa Agnieszka Major, psycholog z Polish Psychologists' Club Jak pomóc takim osobom? Liczy się przede wszystkim rozmowa. - Niektórzy nie chcą się zabić, a jedynie zwrócić na siebie uwagę - uważa Major. - Gorzej, jeżeli ktoś chce odebrać swoje życie pod wpływem narkotyków. A niestety bardzo często młodzi ludzie, którzy nie radzą sobie z problemami, zaczynają sięgać po różne środki odurzające, których działanie uboczne może doprowadzić do tragedii - dodaje.