Teraz czas na wielkie sprzątanie. Mieszkańcy zalanych terenów powoli próbują uporać się ze skutkami powodzi. Niestety, często brakuje rąk do pracy i pieniędzy. Wiele osób zdanych jest tylko na siebie. Jedną z takich zalanych miejscowości odwiedził nasz reporter Witold Odrobina: Przy usuwaniu skutków powodzi pomagać chce także 125 więźniów z czterech zakładów karnych Opolszczyzny. W Opolu, Nysie, Grodkowie i Głubczycach wybrano grupę więźniów, która nie wymaga ochrony strażników. - Nie wymagają dozoru albo zmniejszonego dozoru. Koszty związane z pobytem osadzonych w rejonie usuwania skutków powodzi oraz koszty konwoju zobowiązane byłyby pokryć sztaby kryzysowe - powiedział Gerard Szweda z okręgowego inspektoratu więziennictwa w Opolu. Na razie jednak nikt nie zgłosił się po oferowaną pomoc. A oferta obejmuje nie tylko ludzi ale także i sprzęt - motopompy, samochody ciężarowe a nawet a nawet dźwig samojezdny. Osadzeni w opolskich więzieniach już cztery lata temu pomagali mieszkańcom regionu po powodzi stulecia. Wówczas do ich pracy nikt nie miał zastrzeżeń. Po pracy wszyscy też wrócili do miejsc odosobnienia. Powodzianie liczą także straty. Już teraz wiadomo, że odbudowa wałów przeciwpowodziowych, oczyszczalni ścieków i zakładów utylizacji odpadów będzie kosztować co najmniej 1,5 miliarda złotych. - Największe straty odnotowujemy jeżeli chodzi o uszkodzenia wałów przeciwpowodziowych i tego chociażby dotyczą te pierwsze wnioski województwa pomorskiego. To jest sprawa podstawowa bo trudno naprawiać inne urządzenia, trudno naprawiać oczyszczalnie, jeżeli byłaby nadal realna groźba powodzi - powiedział minister ochrony środowiska Antoni Tokarczuk. Na usuwanie skutków powodzi Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska może przeznaczyć jeszcze w tym roku około 300 milionów złotych. Po Kujawsko-Pomorskiem na przyjęcie fali powodziowej przygotowuje się Pomorze. Wieczorem kulminacja spodziewana jest w Tczewie. Tam jednak według specjalistów nie powinna wyrządzić większych szkód.