- W Brzegu Dolnym sytuacja jest bardzo trudna; woda podchodzi pod urząd miasta. Wały w tym rejonie są umacnianie, a wszelkie przesiąki na bieżąco eliminowane - powiedział w niedzielę podczas konferencji prasowej wojewoda dolnośląski Rafał Jurkowlaniec. Natomiast starosta wołowski powiedział, że powiat wołowski jest bardzo zagrożony, gdyż przez niego przechodzi aż 65 km Odry i jest czego pilnować. Jurkowlaniec dodał, że niepokój służb budzi stan starych wałów w Brzegu Dolnym, które są nasiąknięte wodą i w dość słabej kondycji. W powiecie wołowskim i trzebnickim, poniżej Wrocławia, tam, gdzie przypływa teraz fala kulminacyjna, pomaga wojsko i straż pożarna; mieszkańcy również monitorują wały i ustawiają wzmocnienia lub zapory z worków z piaskiem. Tak jest w Krzyżanowicach, gdzie ludzie sami ustawili wał, czy w Szymanowie, gdzie mieszkańcy przez cały czas monitorują napływającą wodę. Jurkowlaniec zaapelował ponownie do wszystkich mieszkańców Dolnego Śląska, aby nie wchodzili na wały, które są już i tak bardzo osłabione i namoknięte wodą. Wojewoda przypomniał też, że mimo iż powyżej Wrocławia - m.in. w Oławie - woda opada, to jednak należy pozostać czujnym. Stan wody mimo wszystko jest wysoki i wały w wielu miejscach przesiąkają. Z kolei wiceprezydent Wrocławia Wojciech Adamski powiedział, że sytuacja na Kozanowie stabilizuje się, ale osiedle może pozostać pod wodą przez tydzień lub nawet dłużej. Wciąż bez prądu pozostaje 3,2 tys. osób. - Nie potrafię powiedzieć dokładnie, jak długo woda będzie stała na osiedlu. Przypuszczam, że około tygodnia, a może i dłużej - mówił Adamski. Na Kozanowie pozostaje pod wodą ok. 80 hektarów, miejscami woda sięga 2 metrów.