W środę (18 listopada) premier Mateusz Morawiecki przedstawił w Sejmie informację na temat prowadzonych negocjacji dotyczących wieloletniego budżetu Unii Europejskiej. - UE to są wartości, takie jak równość wszystkich państw wobec prawa, to są wartości przestrzegania traktatów, a nie tworzenia rozporządzeń, które de facto obchodzą traktaty - podkreślał szef rządu. Morawiecki stwierdził, że Polska chce, aby UE była "mechanizmem sprawiedliwym". Podkreślił, że przez praworządność należy rozumieć również "prawo państw do reformowania, zgodnie z traktatami i własną konstytucją swoich wymiarów sprawiedliwości". - Należy rozumieć odpowiednią hierarchę i strukturę praw - dodał. - Dlatego mówimy głośne 'tak' dla Unii Europejskiej, ale mówimy głośne 'nie' dla różnych karcących nas niczym dzieci mechanizmów, które w nierówny sposób traktują Polskę i inne kraje członkowskie UE - zaznaczył. Poseł PiS: Premier przedstawił racje nie do podważenia Poseł PiS Marek Ast ocenił, że wystąpienie premiera było konkretne, pokazało stanowisko i motywy, którymi rząd kieruje się, stawiając ewentualne veto w sprawie unijnego budżetu. - Premier przedstawił racje nie do podważenia - ocenił. Jego zdaniem, ważne jest przyjęcie przez Sejm zapowiedzianej przez premiera uchwały w sprawie unijnego budżetu. - Myślę, że wzmocni to pozycję negocjacyjną premiera polskiego rządu w relacjach z Unią - dodał. Z kolei były minister energii i poseł PiS Krzysztof Tchórzewski zwrócił uwagę, że premier podkreślał, że Polska powinna być w Unii Europejskiej równorzędnym partnerem. - Premier wyraźnie wskazał, że jeżeli przegramy tę walkę o współdecydowanie, o równość wszystkich członków, to UE w tej formule, w jakiej została powołana skończy się - zaznaczył. - Dla mnie wystąpienie premiera było przekonujące, ale posłowie opozycji nie słuchali - dodał Tchórzewski. Budka: Premier zaczął mówić językiem Ziobry Posłowie opozycji krytycznie ocenili wystąpienie szefa rządu. Szef PO Borys Budka zauważył, że premier "upokorzony przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro, zaczął mówić jego językiem - językiem antyeuropejskim, językiem kłamstwa, a przede wszystkim językiem, który jest sprzeczny z naszymi interesem narodowym". Jak zaznaczył, "przestrzeganie praworządności to obowiązek każdego rządu, każdego obywatela". - Pan premier stawia na szali własne polityczne bezpieczeństwo i przetrwanie w obozie Zjednoczonej Prawicy, versus bezpieczeństwo Polski vs. środki na obudowę polskiej gospodarki i środki, które będą Polskę rozwijać - ocenił Budka. Jego zdaniem, "premier wywiesza białą flagę i pokazuje: 'to Ziobro rządzi obozem Zjednoczonej Prawicy'". - Morawiecki może być zapamiętany, tak jak premier (Wielkiej Brytanii - red.) Cameron, który być może niechcący rozpoczął proces brexitu, tak premier Morawieckim wetując budżet, może rozpocząć proces polexitu - dodał. Wieczorek: Zapachniało mi to polexitem Sekretarz klubu Lewicy Dariusz Wieczorek ocenił wystąpienie premiera jako "bardzo emocjonalne i jednoznaczne, bardzo ostre". - Prawda jest taka, że zapachniało mi to polexitem. Mam wrażenie, że w PiS jest takie przyzwolenie, żeby Polska opuściła Unię Europejską - stwierdził. - Kiedyś premier Wielkiej Brytanii też bawił się Unią Europejską na zasadzie straszenia i skończyło się jak się skończyło - przypomniał. - Bardzo źle to wygląda i mam nadzieję, że może jeszcze polscy dyplomaci będą dyskutować o tym, żeby rozwiązać ten problem, bo jeżeli się okaże, że Polska też zawetuje budżet UE, to mam wrażenia, że nie dość, że my stracimy jako kraj, jako mieszkańcy, to stracą wszystkie kraje UE - dodał. Rzecznik PSL Miłosz Motyka ocenił, że "widać, iż premier Morawiecki jest zakładnikiem ministra Ziobry". - Premier Morawiecki albo został oszukany w lipcu, albo sam nie wiedział, co wynegocjował, bo jeszcze w lipcu mówił, że to jest dobry budżet dla Polski i był tak naprawdę przeciwnikiem użycia opcji weta - powiedział. Kulesza: Morawiecki dalej oszukuje obywateli Z kolei w ocenie szefa koła Konfederacji Jakuba Kuleszy, "premier Mateusz Morawiecki dalej oszukuje obywateli, nie tylko poprzez media, ale i na sali plenarnej, mówiąc, że weto Polski będzie miało jakikolwiek wpływ na mechanizm uzależnienia funduszy europejskich od tzw. praworządności". - Na ten mechanizm pan premier zgodził się w lipcu, podpisał wnioski ze szczytu Unii. My wówczas informowaliśmy, że to jest zdrada Polski i że to się na Polsce negatywnie odbije - podkreślił Kulesza. W poniedziałek Polska i Węgry sprzeciwiły się przyjęciu rozporządzenia w sprawie uwarunkowania funduszy unijnych od przestrzegania praworządności. Rozporządzenie przyjęto jednak większością kwalifikowaną państw członkowskich. W konsekwencji zastrzeżeń zgłoszonych przez Polskę i Węgry niemiecka prezydencja podała, że państwa członkowskie nie osiągnęły jednomyślności w sprawie wieloletniego budżetu UE na lata 2021-2027 i decyzji ws. funduszu odbudowy. W czwartek (19 listopada) planowana jest wideokonferencja szefów państw i rządów, która planowo ma się zająć tematem pandemii koronawirusa. Na początku tygodnia źródło w niemieckiej prezydencji przekazało jednak, że szefowie państw i rządów mogą się też zająć sprawą wieloletniego budżetu UE i funduszu odbudowy. (