Według "Faktu" w pierwszych miesiącach po wyborach współpraca pomiędzy premier Beatą Szydło a wicepremierem i ministrem rozwoju Mateuszem Morawieckim układała się dobrze. Sytuacja zmieniła się, kiedy Jarosław Kaczyński zaczął sugerować, że może dojść do zmiany w fotelu prezesa rady ministrów, a Beatę Szydło miałby zastąpić właśnie Mateusz Morawiecki. Kaczyński: Mamy pewne "resortowe kłopoty" W niedawnej rozmowie z tygodnikiem "wSieci" prezes Prawa i Sprawiedliwości przyznał, że pod koniec roku dojdzie do podsumowania pracy rządu, a gabinet Beaty Szydło nazwał "eksperymentem". "Są sukcesy, ale nic gorszego niż samozadowolenie nie może nas spotkać. Mówię jasno i wyraźnie: musimy iść do przodu, jeszcze przyspieszyć, musimy uruchamiać kolejne projekty, musimy ruszać jeszcze mocniej do przodu" - mówi Jarosław Kaczyński w rozmowie z Jackiem i Michałem Karnowskimi. Kaczyński przyznał, że w rządzie są pewne "resortowe kłopoty". "Te kłopoty (...) muszą zostać twardą ręką przełamane" - uważa Kaczyński. Według "Faktu" kłopoty te mają dotyczyć m.in. gospodarki i postawy ministra finansów. Paweł Szałamacha, wspierany przez Beatę Szydło, próbuje prowadzić własną politykę finansową, i nie da się - jak czytamy w artykule - sprowadzić do "roli księgowego" rządu. Morawiecki wplątany w "brudną politykę" "Fakt" przypomina także o niedawnym głosowaniu "na dwie ręce" posłów ruchu Kukiz'15. Podczas wyboru nowego sędziego Trybunału Konstytucyjnego Małgorzata Zwiercan zagłosowała w imieniu Kornela Morawieckiego, burząc przy okazji plan opozycji. "Prezes PiS wysłał Morawieckiego do taty i kukizowców, by namówili ich na głosowanie za PiS" - podaje informator "Faktu". "Mateusz został na tym przyłapany i teraz już wie, że został wplątany w brudną politykę" - dodaje anonimowo jeden z polityków PiS. Więcej w "Fakcie".