"Seksmarszałek rządził na Podkarpaciu jak udzielny książę" - pisze tabloid. Miał brać łapówki od biznesmenów ubiegających się o środki unijne i wykorzystywał w tym celu dyspozycyjnych urzędników. Dzięki nim miał załatwiać korzystne dla przedsiębiorców rozwiązania w przetargach i dużych zamówieniach publicznych. "Mówiło się, że potrafi załatwić wszystko. Nawet w ministerstwie. Trzymał łapę na wszystkich przetargach" - ujawnia tabloidowi osoba znająca kulisy śledztwa. Karapyta miał również jednocześnie wpływać na organy ścigania i wymiar sprawiedliwości. Według "Faktu", śledczy wiedzą o dwóch pomagających mu policjantach, którzy ostrzegali go przed śledztwem. "Wyłaniający się z akt śledztwa obraz działalności marszałka jest szokujący" - donosi Fakt. "Gdy dojdzie do procesu i ujawnienia stenogramów, to będzie większy szok niż przy taśmach Sawickiej czy Mira, Rycha i Zbycha" - mówi gazecie osoba znająca te materiały.