Reforma, która - jak zachwala rząd - może zapewnić Polakom dodatkowe pieniądze na emeryturze, weszła wżycie w poniedziałek. Automatycznie zostanie do niej zapisanych ok. 3,3 mln zatrudnionych. "Fakt" zwraca jednak uwagę na liczne "haczyki", na które można się natknąć w programie. Jednym z nich jest mniejsza emerytura w przypadku rozwodu. Dziennik przytacza sytuację, w której mąż płacił składki do PPK, a żona nie. "W razie rozwodu środki zgromadzone w PPK są dzielone między małżonków jak reszta majątku" - czytamy w "Fakcie". Dzięki temu żona zyskuje 50 proc. oszczędności męża. Oficjalnie z programu można zrezygnować w dowolnym momencie, wypłacając środki przed 60 rokiem życia. Dziennik zwraca jednak uwagę na mechanizmy, które mają "zniechęcić" przed tego typu działaniem. "Po pierwsze, w takiej sytuacji trzeba będzie zapłacić 19 proc. podatku od zysków kapitałowych. Po drugie, nie dostaniemy do ręki wszystkich pieniędzy z rachunku PPK: dopłaty państwa przepadną, a 30 proc. kwot wpłaconych przez pracodawców wpłynie na nasze konto w ZUS" - czytamy w dzienniku. Więcej w "Fakcie"