W ciągu trzech miesięcy 1300 funkcjonariuszy otrzymało 377 mln złotych - podaje gazeta. Jak wyjaśnia "Fakt", w BOR istniał ekwiwalent pieniężny "w zamian za rezygnację z lokalu służbowego". Wypłacany był zazwyczaj na zakończenie służby. Przy ustalaniu kwoty brane były pod uwagę wysługa lat, stopień służbowy, liczebność rodziny funkcjonariusza i rynkowa cena metra kwadratowego mieszkania w miejscu pełnienia służby, czyli zazwyczaj w Warszawie - wylicza gazeta. Dawało to ok. 90 tys. zł na osobę. Funkcjonariusze przyznają w rozmowie z "Faktem", że świadczenia przyznawane są na patologicznych zasadach, które otwierają furtki dla kolejnych patologii. Żeby dostać więcej pieniędzy, funkcjonariusze pod koniec służby żenią się z kobietami posiadającymi kilkoro dzieci. Popularne mają być śluby z Ukrainkami - wynika z informacji dziennika. Więcej w "Fakcie"