Mężczyzna przybył do Polski wraz ze swoją żoną na pogrzeb jej ojca. Jak podaje "Fakt", po uroczystościach małżeństwo wracało do hotelu obok miejsca, gdzie odbywał się koncert. Tam para miała zostać zatrzymana przez ochronę, a następnie przekazana w ręce policji. Kobieta relacjonowała, że wraz z mężem zostali zaczepieni przez agresywnego ochroniarza. Po przybyciu na miejsce policji, para została zatrzymana na 48 godzin. Jak relacjonuje "Fakt", w drodze na komisariat kobieta miała powiedzieć policjantom, że jej mąż jest po zawale, ale funkcjonariusze mieli zignorować informację."Fakt" cytuje austriackie media, według których, w czasie, gdy mężczyzna walczył o życie, policjanci kpili z prośby o pomoc. Po dotarciu na miejsce lekarza, mężczyzna już nie żył.Z relacji kobiety wynika, że została zbadana alkomatem (w jej krwi wykryto 0,4 promila alkoholu), małżeństwo miało też usłyszeć z ust policjantów, że jeśli mężczyzna symuluje, to będą musieli ponieść koszty akcji ratowniczej.