"Drób, czerwone mięso i ryby przechowuje się w sklepowych lodówkach na jednorazowych tackach oklejonych folią. Między mięsem a tacką jest specjalna wkładka, która wchłania całą wilgoć z mięsa (...). Wszystko jest w porządku, jeśli ta wkładka jest po bokach zgrzana i nie wycieka z niej żadna substancja. Najczęściej jednak wkładki są zwyczajnie poucinane po bokach i dlatego chemiczna breja miesza się z mięsem" - dodaje gazeta, przytaczając słowa specjalisty od żywności dr hab. inż. Stanisław Zięba. "Soki z mięsa wsiąkają we wkładkę, w której jest specjalna substancja pochłaniająca wilgoć (poliakrylan sodu). W środku całość miesza się ze sobą i przez poucinane krawędzie wycieka ohydna żelowa maź. Jest to połączenie mięsnych soków, krwi i chemicznej substancji. Poliakrylan sodu nie powinien mieć kontaktu z żywnością. Może bowiem kompletnie rozregulować nasz układ trawienny, prowadząc do ciężkich zatruć. Wielu uczonych nie wyklucza, że ta substancja może prowadzić do powstania komórek nowotworowych" - dodaje tabloid. CZYTAJ TAKŻE: Ile mięsa w mięsie w polskich sklepach? Przerażająco mało