Według informacji gazety, marszałek miał nie tylko brać łapówki, ale i oferować urzędniczkom wyższe stanowiska w zamian za seks. Mirosław K. usłyszał 7 zarzutów, a sąd przychylił się do wniosku prokuratury o areszt."W dwóch sytuacjach mamy do czynienia z przypadkami czerpania korzyści osobistych dotyczących zaspakajania potrzeb seksualnych w zamian za określone działania - powiedział "Faktowi" rzecznik lubelskiej Prokuratury Apelacyjnej Grzegorz Janicki.Według nieoficjalnych informacji tabloidu sprawa dotyczy kobiet zatrudnionych w urzędach podległych marszałkowi Mirosławowi K. "Awanse kobiet uzależniał od spełniania jego seksualnych zachcianek. Mechanizm był prosty: urzędniczki, którym zależało na szybszym rozwoju kariery wiedziały, co mają zrobić" - mówi "Faktowi" osoba związana z urzędem marszałkowskim znająca szczegóły sprawy. Prokuratorzy mają dowody na dwa takie przypadki. Według informacji gazety, nie jest jednak wykluczone, że na jaw wyjdą kolejne, podobne historie.