W miniony weekend marszałek z Warszawy do Rzeszowa przeleciał nowym rządowym gulfstreamem. Na pokład maszyny zabrał także posłankę PiS Krystynę Wróblewską i posła PiS Stanisława Piotrowicza. Sprawa wyszła na jaw dzięki posłance Wróblewskiej, która pochwaliła się w sieci zdjęciami z samolotu. Potem jednak szybko je wykasowała. Jak pisze "Fakt" godzina lotu gulfstreama to dla budżetu państwa wydatek ok. 20 tys zł. Samolot musiał polecieć do Rzeszowa, a potem wrócić, a to kosztowało według dziennika 40 tys. zł. Centrum Informacyjne Sejmu wyjaśnia W nawiązaniu do środowego artykułu gazety "Fakt", poświęconego podróżom służbowym Marszałka Sejmu realizowanym przy pomocy samolotów rządowych, Centrum Informacyjne Sejmu wyjaśnia, że jest to najbezpieczniejszy i najkorzystniejszy logistycznie sposób na pogodzenie licznych obowiązków drugiej osoby w państwie. Polska dysponowała przez wiele dziesięcioleci wysłużoną poradziecką flotą, którą zmuszeni byli podróżować najwyżsi rangą urzędnicy państwowi. W bieżącej kadencji Sejmu udało się wreszcie zrealizować pilną potrzebę w tym zakresie. Polska kupiła m.in. dwa małe samoloty Gulfstream G550, które mogą zabrać na pokład kilkanaście osób. Maszyny te umożliwiają najważniejszym osobom w państwie bezpieczne przemieszczanie się i wykonywanie obowiązków służbowych w kraju oraz poza jego granicami. Tym samym Polska dołączyła do szeregu państw, w których tego typu wyposażenie jest od wielu lat standardem. W nawiązaniu do opublikowanych na łamach dziennika zdjęć, CIS wyjaśnia, że w niemal każdej podróży służbowej Marszałkowi Sejmu towarzyszą reprezentanci Izby, pracownicy Kancelarii Sejmu oraz funkcjonariusze Służby Ochrony Państwa. Takie rozwiązania nie wpływają na koszt przelotu, a umożliwiają sprawną realizację programu.