Według założeń PiS maju w formie korespondencyjnej odbędą się wybory prezydenckie. "Fakt" wskazuje, że zanoszenie listów we wskazane miejsca przez miliony Polaków, w momencie szczytu epidemii, rodzi uzasadnione obawy. Dodatkowym problemem mają być braki w pocztowej infrastrukturze. "Poczta Polska w ostatnich latach raczej nie stawiała na rozwój tradycyjnej korespondencji" - zauważa gazeta. Jak czytamy, może zabraknąć nadawczych skrzynek pocztowych. Zlikwidowano również wiele placówek pocztowych. Dziennik wylicza za Głównym Urzędem Statystycznym, że w 2010 roku w Polsce było 8365 placówek pocztowych. W 2018 roku ich liczba spadła do 7602. Jeszcze gorzej jest ze skrzynkami nadawczymi. 10 lat temu ich liczba wynosiła 46498. W 2018 roku - zaledwie 16283. Więcej w "Fakcie".