Dariusz Grzędziński z "Faktu" opisuje hojne podwyżki, jakie przyznano asystentom w kancelarii premier. Projekt rozporządzenie w sprawie wzrostu płac przygotowano pod nadzorem Kempy. Czym asystenci zasłużyli sobie na podwyżki? Oficjalne uzasadnienie brzmi: pensje nie zmieniały się od 1998 roku, a od tego czasu znacznie wzrosła choćby płaca minimalna. Ale to nieprawda - pensje rosły. W 1998 roku asystent maksymalnie zarabiał 1800 zł, a teraz dostawał 3100 zł brutto - ujawnia "Fakt". Teraz po podwyżkach wynagrodzenie zasadnicze asystentów (jest ich w KPRM szesnastu i pracują m.in. dla premier i wicepremierów) wzrośnie do 6560 zł. Czyli o ponad 100 procent! - czytamy. Kempa nie chciała komentować hojnych podwyżek. "Jestem na wakacjach za granicą" - powiedziała gazecie. Więcej w "Fakcie".