Ustalenia tabloidu potwierdza Maciej Lasek z komisji Millera. Mowa o zdjęciach z miejsca tragedii, których jest blisko 1800. "Materiały te co do zasady są nieujawniane i przekazuje się je do archiwum. Jeżeli nie pojawiają się nowe fakty, które spowodowałyby wznowienie prac komisji, to materiały te pozostają w archiwum" - dodaje Lasek. Na sugestię "Faktu", że naraża komisję na zarzut ukrywania dowodów Lasek odpowiada: "Być może takie zarzuty padną. Ale proszę pamiętać o jednej kwestii: komisja badając wypadek lotniczy daje osobom, z którymi rozmawia np. świadkom lub osobom związanym z organizacją lotu, gwarancję, że wiele kwestii pozostanie poufnych, że za to, co powiedzą komisji, nie zostaną np. ukarani. Bo nam chodzi jedynie o poprawę bezpieczeństwa lotów, a do tego niezbędna jest szczerość".