Dwie nowe polskie maszyny lecą już na podpoznańskie lotnisko w Krzesinach, ale nie dotrą tam dziś - jak planowano - ale dopiero jutro. Mówiono mi, że to drobna usterka techniczna. Zdarzają się takie rzeczy - jakaś kontrolka nie działa... Przepisy bezpieczeństwa przewidują, że wtedy trzeba zawrócić. Nic takiego, lecą - mówił Paszkowski. W przypadku przelotu nad Atlantykiem nawet najmniejsza awaria, na przykład przepalony bezpiecznik może być przyczyną przełożenia lotu - komentuje ekspert od lotnictwa Grzegorz Hołdanowicz z miesięcznika "Raport". Samoloty pilotują Amerykanie - do czasu przekazania maszyny należą do USA i to one odpowiadają za ich bezpieczny transport. Ale według naszych nieoficjalnych informacji, usterka w samolotach wcale nie była taka błaha. Podobno awarię sygnalizował system odpowiedzialny za tankowanie samolotu w powietrzu. W czasie tak długiej trasy jak do Europy F-16 musi dwa, albo nawet trzy razy uzupełniać paliwo. Bez bezbłędnej pracy tego systemu lot jest niemożliwy. Podobno były też problemy z radiolokatorem, z systemem, który umożliwia obserwowanie przestrzeni - mówi Tomasz Chypki. Jak dodaje, Amerykanie z pewnością dmuchają na zimne i stąd decyzja o natychmiastowym powrocie samolotów do bazy. Jakakolwiek usterka czy awaryjne lądowanie mogłoby oznaczać katastrofę - jeśli nawet nie lotniczą to z pewnością propagandową. A baza w Krzesinach już od kilku dni gotowa jest na przyjęcie samolotów. Na czwartek zaplanowana jest wielka feta z udziałem prezydenta i jego małżonki, która będzie matką chrzestną maszyn.