W piątek rano prezydent Bronisław Komorowski powołał nowy rząd. Następnie premier wygłosił w Sejmie godzinne exposé. W sobotę odbyć ma się głosowanie nad wnioskiem Tuska o wyrażenie jego rządowi wotum zaufania. Według deklaracji polityków, przeciwko wyrażeniu wotum zaufania głosować będą kluby opozycyjne: PiS, Ruch Palikota, SLD i Solidarna Polska. Podniesienie wieku emerytalnego, likwidacja ulg W swym exposé szef rządu zapowiedział m.in. stopniowe - od 2013 roku - zrównywanie i podwyższanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn (docelowo do 67. roku życia), podwyższenie o 50 proc. ulgi prorodzinnej na trzecie i kolejne dziecko, likwidację ulgi prorodzinnej dla rodzin z jednym dzieckiem o dochodzie powyżej 85 tys. zł rocznie; także becikowe będzie dotyczyło rodzin, których dochody nie przekraczają 85 tys. zł rocznie. Premier zapowiedział też likwidację ulgi na internet i podniesienie składki rentowej o 2 pkt. proc. po stronie pracodawców. Ponadto od lutego 2012 r. mają zajść zmiany w składkach zdrowotnych dla rolników oraz zmiany w waloryzacji rent i emerytur. 50-procentowe koszty uzyskania przychodu dla umów autorskich mają obowiązywać w przypadku zarabiających do 85 tys. rocznie. Według premiera, duchowni powinni uczestniczyć w powszechnym systemie ubezpieczeń społecznych; Tusk nie wykluczył w tej sprawie zmian w konkordacie. Tusk zaproponował podwyżki od lipca 2012 po ok. 300 zł dla każdego policjanta i każdego żołnierza. Mają być też zmiany dotyczące wstępujących do służb mundurowych od początku 2012 r.: wiek emerytalny dla służb mundurowych ma wynosić 55 lat przy stażu pracy 25 lat. Premier zapowiedział też dążenie do skrócenia czasu postępowań sądowych o jedną trzecią. Rząd zaproponuje również rozwiązania dotyczące skrócenia czasu wydawania pozwolenia na budowę. 2012 najbardziej krytyczny? Według szefa rządu przyszły rok może być najbardziej krytyczny, jeśli chodzi o turbulencje na świecie i w Europie. - Wokół nas huragan kryzysu finansowego zagraża bezpieczeństwu najbardziej rozwiniętych państw - podkreślił. Mówił, że wszystkie proponowane przez niego zmiany mają na celu przekonanie obywateli, że ciężary i trudy obrony Polski przed kryzysem muszą być rozkładane, jak to tylko możliwe, sprawiedliwie. - Chronić musimy w tym czasie tych najsłabszych - powiedział. - Proszę was, spróbujmy kilka najważniejszych spraw dla Polski zrobić razem. Uwierzcie w przyszłość Polski. My wierzymy - mówił do zebranych na sali plenarnej posłów. PO, PSL i prezydent pozytywnie o exposé Wypowiedź premiera chwalił prezydent. - Bardzo mocne, odważne exposé, opowiadające się za głęboką reformą - tak prezydent Bronisław Komorowski ocenił wystąpienie Tuska. Jego zdaniem, exposé zobowiązuje do zgody i współpracy we wspólnym reformowaniu kraju. W debacie nad exposé szefa rządu wsparli politycy koalicji. Rząd PO i PSL to najlepszy gabinet, jaki można było dzisiaj zbudować w Polsce na trudne czasy - powiedział w Sejmie szef klubu PO Rafał Grupiński. Według niego Polska nie może zaprzepaścić tego, że jest obecnie gospodarczym liderem w Europie Środkowo-Wschodniej. Jak dodał, jeśli Polska nie będzie się bała podejmować trudnych decyzji, ma szansę stać się "jednym z serc europejskich"; krajem silnym nie dlatego, że "się upomina, tupie i krzyczy, tylko dlatego, że jest niezmiernie silny gospodarczo". Polityk podkreślił, że na to, co dzisiaj planuje polski rząd, patrzą przywódcy państw europejskich. Szef klubu PO przekonywał także, że Tusk przez ostatnie cztery lata - w sposób niezwykle odpowiedzialny i odważny - przeprowadził Polskę przez kryzys gospodarczy na świecie. Grupiński zaprosił też opozycję do merytorycznej dyskusji nad zmianami, które przedstawił w expose premier. Przewodniczący klubu PSL Jan Bury zapewniał z kolei, że koalicja nie przyszła do Sejmu straszyć ludzi, ale mówić prawdę, nawet tę trudną. - Chciałbym, aby państwo posłowie z prawa i z lewa, jak nie chcą szanować koalicji, tego rządu, niech uszanują polskich wyborców. Oni na to zasługują - apelował. Zapewniał, że ta koalicja wie, że praca rządu to nie są tylko oszczędności, redukcje i cięcia, ale także inwestycje i rozwój. PSL - jak powiedział Bury - proponuje m.in. połączenie instytucji zbierających daniny publiczne, dwukrotne podniesienie kwoty wolnej od podatku, nie sprzeciwia się też ewolucyjnym zmianom w KRUS. Kaczyński: Propagandowe exposé Z kolei prezes PiS Jarosław Kaczyński ocenił, że Polska płaci teraz cenę za cztery lata rządów PO. Przemówienie Tuska nazwał "propagandowym". Podczas debaty nad exposé Kaczyński mówił, że należy teraz szukać odpowiedzi na pytanie: "co robić, a czego nie robić, aby Polska w 2020 roku była krajem zasobniejszym, w lepszej kondycji pod każdym względem, również moralnej niż dziś; by to 10-lecie nie było zmarnowane". Według Kaczyńskiego wobec kryzysu ekonomicznego trzeba się kierować zasadą, aby "nie służyć spekulantom i rentierom, ale dobru wspólnemu". Prezes PiS oświadczył, że jego partia jest przeciwko wejściu Polski do strefy euro. Ocenił, że byłaby to katastrofa dla polskiej produkcji. Ponadto - zdaniem Kaczyńskiego - realizacja ustaleń pakietu klimatycznego w 2013 r. będzie obciążeniem naszego wzrostu gospodarczego, co skutkować będzie przeniesieniem części produkcji za naszą wschodnią granicę. Zadeklarował natomiast, że jego partia popiera ograniczenia wydatków adresowanych do tych, "którzy i tak mają sporo". Zapowiedział ponadto, że PiS będzie bronić krzyża, będzie po stronie tych, którzy się nie zgadzają na atak na Kościół, patriotyzm i tradycyjne wartości. Palikot: Nie tego oczekiwaliśmy Z kolei Janusz Palikot mówił, że nawet jeśli jego ugrupowanie poprze niektóre rozwiązania zaproponowane przez Tuska w exposé, to całe wystąpienie premiera można sprowadzić do zdania: "Mam pomysł na to, jak spowodować, żeby prawdopodobieństwo kryzysu było trochę mniejsze". Ale - mówił Palikot - "to niestety nie to, czego oczekiwaliśmy". Szef Ruchu Palikota zaznaczył, że premier dzisiaj nie zadowolił ani bogatych - "tłustych kotów", ani biednych ludzi, czy tych dobrze wykształconych, którzy nie mają pracy. Przekonywał, że w Polsce trzeba uruchomić "czynniki wzrostu", a "największą nadzieją ludzi zamożnych, klasy średniej w Polsce, są właśnie ludzie biedni oraz ludzie z wyższym wykształceniem, którzy nie znajdują pracy". - I muszą do nich trafić pieniądze, rożnymi ścieżkami - zaznaczył polityk. Według niego, w Polsce trzeba budować większy kapitał społecznego zaufania. Miller: Współpraca tak, ale rządu nie poprzemy Szef klubu SLD Leszek Miller zapowiedział, że jego klub nie poprze rządu. Jednocześnie zadeklarował w imieniu Sojuszu wolę współpracy z rządem premiera Donalda Tuska w najważniejszych sprawach dla Polski. Zastrzegł jednak, że wola współpracy musi być szczera i obustronna. Miller zapowiedział, że SLD będzie twardą opozycją wszędzie tam, gdzie rząd zdecyduje się "koszty kryzysu przenosić na najsłabszych, dławić samorządność, prawa związków zawodowych, ograniczać zakres bezpłatnej nauki i ochrony zdrowia". Z drugiej strony obiecał jednak wsparcie dla rządu we wszystkim, co służyć może spełnieniu potrzeb najsłabszych: emerytów, rencistów i ludzi utrzymujących się ze sprzedaży własnej pracy, młodzieży szukającej pracy i mieszkania; w działaniach, które "będą służyć uniknięciu recesji i sprawiedliwemu rozłożeniu kosztów wychodzenia z kryzysu". Kempa: Zlikwidować "Bizancjum" Z kolei posłanka Solidarnej Polski Beata Kempa oceniła, że premier w exposé, oprócz zwiększenia podatków i zabrania ulg, nie zaproponował zupełnie nic. Oszczędzanie musi pan zacząć od siebie i zlikwidować swoje "Bizancjum" - mówiła Kempa. Według niej, po czterech latach rządu Platformy stoimy na granicy bankructwa, a w odczuciu społecznym rozdźwięk między tym, co jest kreowane przez rząd w mediach a rzeczywistością, stale się powiększa. Jak oceniła, proponowana przez Tuska polityka nie rozwiązuje kompleksowo i całościowo problemów społecznych i gospodarczych. Według niej jedynym lekarstwem na obniżenie długu, jaki zaproponował premier na najbliższe cztery lata, jest likwidacja ulgi internetowej i innych ulg. Ponadto - w ocenie Kempy - wydłużenie wieku emerytalnego znacznie utrudni znalezienie pracy głównie młodym ludziom. Eksperci podzieleni Eksperci w różny sposób oceniają exposé premiera. Politolog z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach dr Tomasz Słupik uważa, że w wystąpieniu Tuska "było sporo konkretów, trudno jednak mówić o dużym radykalizmie przedstawionych propozycji". - W pewnym wymiarze są one jedynie kosmetyczne, inne - jak odebranie części ulg i podniesienie składki rentowej - dyskusyjne i mogą być uznane za szkodliwe z perspektywy gospodarki i portfeli średnio zarabiających Polaków - ocenia ekspert. Socjolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego dr Jarosław Flis ocenił, że exposé premiera było dużo bardziej konkretne niż to, które słyszeliśmy cztery lata temu, zostało skonstruowane w przemyślany sposób. Flis uważa, że to exposé dało bardzo wyraźne sygnały. Zwrócił przy tym uwagę, że kilku tematów w exposé w ogóle nie było, takich jak zwalczanie bezrobocia czy ochrona zdrowia, ale "znalazły się w nim rzeczy, które będą miały największe konsekwencje, a nie takie, co do których wszyscy się zgadzają". Socjolog, prof. uniwersytetu w Bremie, Zdzisław Krasnodębski uważa, że z ogólnej wymowy exposé premiera Donalda Tuska można wysnuć wniosek, że Polskę czekają trudne czasy. - Premier powiedział innymi słowy, że zielona wyspa się skończyła, trzeba będzie zacisnąć pasa - mówi. Agencje o exposé Agencje prasowe obszernie relacjonują piątkowe exposé premiera Donalda Tuska. "Tusk roztacza przed Polską perspektywę bolesnych reform" - wybija dpa. "Polski premier zapowiada zajęcie się długiem publicznym w drugiej kadencji" - informuje Associated Press. Reuters w depeszy z Warszawy podkreśla, że Donald Tusk zapowiedział podwyższenie wieku emerytalnego, likwidację przywilejów podatkowych i emerytalnych oraz "ochronę największej wschodniej gospodarki w Unii Europejskiej przed kryzysem strefy euro".