Kolejny cywilny samolot z grupą osób ewakuowanych z Afganistanu to Embraer Polskich Linii Lotniczych Lot. Wystartował on z lotniska w Tbilisi w Gruzji, gdzie zostały wcześniej przetransportowane osoby ewakuowane z Kabulu. Michał Dworczyk uściślił, że "w kolejnych godzinach i dniach możemy się spodziewać kolejnych takich lotów". - Został utworzony most powietrzny pomiędzy Warszawą a Kabulem de facto, tzn. między Uzbekistanem a Kabulem latają samoloty wojskowe, natomiast z Uzbekistanu do Warszawy to samoloty cywilne przewożą osoby ewakuowane - wyjaśnił w Wirtualnej Polsce. Afganistan: Polska dziennikarka Jagoda Grondecka jest na lotnisku. Przyleci w czwartek Szef KPRM zapewnił, że Polska podobne działania będzie prowadzić "tak długo, aż będzie taka potrzeba, tzn. aż wszystkie osoby, które pomagały czy to polskiemu kontyngentowi, czy polskim dyplomatom zostaną bezpiecznie zabrane".Michał Dworczyk poinformował też, że na lotnisku w Kabulu czeka kolejnych 90 osób. - Za jakieś dwie godziny będzie kolejny transport, kolejny raz wylądują nasze wojskowe samoloty w Kabulu i na te samoloty czekają już osoby ewakuowane - mówił. Jak dodał, na lotnisku w Kabulu w Afganistanie jest jeszcze polska dziennikarka Jagoda Grondecka, która deklarowała, że ma wracać samolotami wylatującymi w czwartek. - Pozostali obywatele polscy zostali już ewakuowani - dodał. Podziękowania dla Jagody Grondeckiej Zdaniem Dworczyka Jagodzie Grondeckiej należą się podziękowania. - W ciągu tych ostatnich kilku dni wykonała naprawdę bardzo dużą pracę, pomagając Afgańczykom, którzy byli przeznaczeni do ewakuacji, a starali się dostać na teren lotniska współpracując z pracownikami Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Natomiast pozostali obywatele polscy, o których mieliśmy wiedzę i którzy zgłosili deklarację wyjazdu, zostali już ewakuowani. Praca, którą pani redaktor wykonała, byłą naprawdę olbrzymia: przez wiele godzin, pod dużą presją stresu i zagrożenia - zaznaczył Dworczyk. Dreamliner PLL LOT przyleciał z ewakuowanymi W środę późnym wieczorem samolot z ewakuowanymi z Kabulu z Polakami i polskimi współpracownikami oraz ich rodzinami na pokładzie wylądował na lotnisku w Warszawie. Boeing Dreamliner 787 wystartował z międzynarodowego portu lotniczego Nawoi w Uzbekistanie, gdzie zostały wcześniej przetransportowane wojskową maszyną osoby ewakuowane z Kabulu. Szef KPRM wskazał też, że największym wyzwaniem jest dotarcie do strefy, która znajduje się pod kontrolą wojsk sojuszniczych. - Mieliśmy bardzo nerwowe ostatnich kilkadziesiąt godzin. Dwie duże grupy osób przeznaczonych do ewakuacji nie mogły dostać się na teren lotniska, bo posterunki talibów to uniemożliwiały. Udało się dopiero dzisiaj nad ranem - mówił. W rozmowie padło też pytanie, czy Polska uzna rząd talibów. - Ta sytuacja jest bardzo dynamiczna. W tej chwili wszyscy, tutaj mówię o absolutnej większości krajów, które były zaangażowane w działania w Afganistanie, skupiają się na ewakuacji - odparł minister. Jak dodał, kolejne działania naszego kraju będą zależeć od rozwoju sytuacji międzynarodowej. Jak informował wcześniej w środę wiceszef MSZ Marcin Przydacz, blisko 50 osób ewakuowanych wojskowym samolotem z Kabulu jest pod opieką konsula w Uzbekistanie, a do Polski zabierze ich samolot cywilny.Dzień później wiceminister obrony narodowej Wojciech Skurkiewicz sprecyzował, że nie chodzi o 50 osób, a blisko 80. Wyjaśnił, że poprzednie dane o ewakuowanych przekazywano w środę w południe. - To były informacje po wylądowaniu w Uzbekistanie pierwszego samolotu z ewakuowanymi osobami. I w istocie pierwszy przywiózł blisko 50 osób do Uzbekistanu z Kabulu - wyjaśnił w Polskim Radiu 24. Ewakuacja z Afganistanu. Wiceszef MON: Do Polski zwróciło się wiele osób Dodał, że w środę udało się wykonać jeszcze jeden lot. - I to było w sumie wczoraj (w środę - red.) do Warszawy przyleciało blisko 80 osób ewakuowanych z Kabulu. Niestety te dwa loty wykonaliśmy do Kabulu ze względu na to, że sytuacja się tam bardzo się zaostrzyła, były strzały i również działania dość niebezpieczne - relacjonował. Według niego, strona amerykańska, która odpowiada za lotnisko w Kabulu, podjęła taką decyzję, że "już nie było zgody na kolejne lądowanie". - Mamy kolejną grupę, która jest przygotowana - powiedział. Skurkiewicz wyraził przekonanie, że w czwartek uda się kolejne osoby ewakuować. Przypomniał też, że już w czerwcu polskie służby ewakuowały z Afganistanu osoby, które tego wtedy oczekiwały. - Ostatnia rodzina z Afganistanu, która chciała wyjechać jeszcze w czerwcu, została ewakuowana 27 lub 28 dnia tamtego miesiąca - podkreślił. Jak wyjaśniał, obecnie są ewakuowani ci, którzy "takiego akcesu nie wyrażali jeszcze kilka miesięcy temu, czy kilka tygodni temu". - Niestety bardzo dynamiczna sytuacja w Afganistanie spowodowała, że tych osób do nas się sporo zwracało (o ewakuację) - dodał. Skurkiewicz: Liczymy, że w czwartek będzie zdecydowanie więcej lotów Skurkiewicz zwrócił uwagę, że w samolocie LOT-u Boeing Dreamliner 787, który z Uzbekistanu przyleciał w środę wieczorem do Warszawy, "były również osoby, które reprezentowały inne nacje, chociażby bodajże były osoby z Niemiec, czy też z Holandii". - Więc my, zgodnie z poleceniem pana premiera (Mateusza Morawieckiego) bardzo mocno wspieramy również inne instytucje, czy to NATO-wskie, czy unijne, czy między innymi Międzynarodowy Komitet Olimpijski, bo taka prośba z tej strony była artykułowana - przekazał.Zapewnił, iż wszystkie osoby, które zwracają się do Polski, "i które oczywiście będziemy mogli po pierwsze zweryfikować pozytywnie, po drugie one dotrą na lotnisko (...) będziemy w stanie zabezpieczyć i przewieźć do Europy". Skurkiewicz zaznaczył, że działania strony polskiej, w tym m.in. MON, MSZ, są podejmowane w "korelacji ze stroną amerykańską, która odpowiada za to, co dzieje się na lotnisku w Kabulu". - Te działania są podejmowane tylko i wyłącznie w sytuacji, gdy jest zapewnione bezpieczeństwo tejże operacji. Dlatego też w środę wykonaliśmy tylko dwa loty samolotami wojskowymi, a nie więcej. Więc liczymy, że dzisiaj będzie tych lotów zdecydowanie więcej - powiedział.Skurkiewicz przypomniał, że szef MON Mariusz Błaszczak podjął decyzję o tym, że "te trzy samoloty, które wyleciały z Polski, (...) one pozostają tam, w rejonie tej misji, i one będą odpowiedzialne za transport tych uchodźców, osób, które chcą opuścić Afganistan właśnie z Kabulu do Uzbekistanu". - W Uzbekistanie oni przesiadają się na samoloty PLL LOT, co odbywa się praktycznie tak, że z jednego statku przechodzą do drugiego samolotu. Taka jest umowa również ze stroną uzbecką. Więc to wszystko jest bardzo profesjonalnie przygotowane, zgrane praktycznie co do minuty - zapewniał Wojciech Skurkiewicz.