Kopacz pytana była w poniedziałek w Warce (woj. mazowieckie) o swój apel do prezydenta o zwołanie Rady Gabinetowej."To przykre, że (prezydent) nie widzi takiej potrzeby, by spotkać się z urzędującym rządem, szczególnie teraz, gdy - jak widzicie państwo - przed tym rządem są bardzo trudne decyzje, ale też decyzje, które będą wiele kosztować. W związku z tym, niewiele zostanie miejsca na obietnice, które są teraz składane podczas kampanii wyborczej" - powiedziała premier. "Szkoda, że pan prezydent nie chce spotkać się z urzędującym premierem i rządem, ale to jest wybór pana prezydenta i nic mi do tego. Natomiast mogę tylko wyrazić swoje ubolewanie" - dodała.Według Kopacz, "dziś w trudnych sytuacjach rząd i prezydent powinni być w jednej drużynie". "Nie chodzi o podziały polityczne, chodzi o sytuację, która nie zależy ani od rządzących, ani od opozycji. Matka natura zdecydowała, że mamy suszę i dziś ta wspólna robota na rzecz tych, którzy są poszkodowani, to jest nie przywilej, ale obowiązek. Zarówno rządzących, czyli występujących w rządzie, jak i pana prezydenta" - stwierdziła szefowa rządu.Premier kilkukrotnie deklarowała, że jest gotowa spotkać się z prezydentem Dudą, jeśli tylko otrzyma zaproszenie. Jej zdaniem, najlepiej, by to spotkanie odbyło się z całą Radą Ministrów, czyli w formule Rady Gabinetowej. O zwołanie Rady szefowa rządu zaapelowała do Dudy w orędziu telewizyjnym na dzień przed zaprzysiężeniem.W niedzielę dziennikarze pytali prezydenta, czy jest otwarty na spotkanie z premier Ewą Kopacz. "Oczywiście, jeżeli będzie taka potrzeba, nie widzę problemu, żeby się spotkać" - odparł. Podkreślił jednak, że obecnie ma kontakt z ministrami: spraw zagranicznych Grzegorzem Schetyną i obrony narodowej Tomaszem Siemoniakiem. "Prezydent bardzo skwapliwie korzysta z naszego dorobku" Kopacz pytana była też w poniedziałek o pierwszą zagraniczną wizytę prezydenta. Andrzej Duda w niedzielę odwiedził Estonię; spotkał się z przedstawicielami najwyższych władz Estonii, a także wziął udział w obchodach Europejskiego Dnia Pamięci Ofiar Reżimów Totalitarnych. "Jeśli chodzi o wyjazd pana prezydenta do Estonii i pierwszą wizytę zagraniczną, jestem przekonana, że bardzo skwapliwie korzysta z dotychczasowych kierunków polityki zagranicznej i naszego dorobku, i budowania (pozycji) Polski w Europie" - stwierdziła premier. Padło również pytanie o zapowiedź prezydenta, że podczas piątkowej wizyty w Berlinie będzie chciał poruszyć temat zmiany formatu rozmów dot. Ukrainy. Mogłyby brać w nich udział także USA i sąsiedzi Ukrainy - powiedział prezydent dziennikarzom w niedzielę. Kopacz odpowiedziała, że Polska "może nie jest w tym formacie normandzkim" (Niemcy, Francja, Rosja i Ukraina), ale jest na Radzie Europejskiej wśród krajów, które mają decydujący głos, jeśli chodzi o Ukrainę - utrzymanie sankcji wobec Rosji czy pomoc humanitarną. Jak dodała, to z Polski i na nasz apel na Ukrainę wysyłano konwoje humanitarne. "Nie tylko z Polski, ale również pod sztandarem UE i innych krajów europejskich docierała do Ukrainy ta pomoc, bardzo konkretna pomoc" - podkreśliła. "Referendum to przerzucanie odpowiedzialności na obywateli" Podczas konferencji prasowej szefowa rządu odniosła się również do jednego z pytań referendalnych zaproponowanych przez prezydenta Dudę na temat obniżenia wieku emerytalnego i powiązania go ze stażem pracy. Premier przypomniała, że to Platforma Obywatelska "podjęła trudną decyzję i zreformowała wiek emerytalny, wydłużając go do 67 lat". "To nie było dlatego, że chcieliśmy dokuczyć Polakom, to nie było dlatego, że wstaliśmy lewą lub prawą nogą i wymyśliliśmy sobie taki projekt ustawy" - mówiła Kopacz. "Wzięliśmy odpowiedzialność za stabilność finansową państwa, stabilność ekonomiczną każdej rodziny, a także stabilność ekonomiczną przyszłych emerytów i rencistów i tych, którzy przez wiele lat będą brać emerytury i dlatego taka decyzja, która nie była łatwa" - dodał premier. "Mieliśmy odwagę wziąć odpowiedzialność za tę trudną decyzję" - dodała. "Rozpisywanie referendum, to przerzucanie odpowiedzialności na obywateli, bo można wiek emerytalny skrócić ustawą, jak my go wydłużyliśmy" - podkreśliła premier. "Dlatego PiS nie chce tego zrobić, skoro tak mocno kroczy do zwycięstwa" - pytała. "Niech weźmie odpowiedzialność za takie decyzje, niech weźmie odpowiedzialność za tych blisko 5 mln ludzi, których zabraknie na rynku pracy do 2040 roku" - powiedziała szefowa rządu. Jeśli - kontynuowała Kopacz - z jednej strony, PiS będzie rozdawał, to z drugiej strony zabierze. "Niech nie szukają odpowiedzialnych za to, umywając ręce, mówiąc, to obywatele tak zdecydowali. Niech politycy, którzy przez tych obywateli są wybrani, wezmą odpowiedzialność w parlamencie głosując nad taką czy inną ustawą" - dodała. "Jesteśmy tą stroną, której szczerze zależy" Prezydent Andrzej Duda skierował do Senatu projekt postanowienia o zarządzeniu ogólnokrajowego referendum, które miałoby odbyć się 25 października wraz z wyborami parlamentarnymi. W referendum 25 października Polacy mieliby odpowiedzieć na trzy pytania: czy są "za obniżeniem wieku emerytalnego i powiązaniem uprawnień emerytalnych ze stażem pracy"; czy są "za utrzymaniem dotychczasowego systemu funkcjonowania Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe" i czy są "za zniesieniem powszechnego ustawowego obowiązku szkolnego sześciolatków i przywróceniem powszechnego ustawowego obowiązku szkolnego od siódmego roku życia". Wcześniej, bo 6 września ma się odbyć referendum zarządzone przez poprzedniego prezydenta Bronisława Komorowskiego, w którym są trzy pytania: czy Polacy są "za wprowadzeniem jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do Sejmu"; czy są "za utrzymaniem dotychczasowego sposobu finansowania partii politycznych z budżetu państwa" i czy są "za wprowadzeniem zasady ogólnej rozstrzygania wątpliwości, co do wykładni przepisów prawa podatkowego na korzyść podatnika". Kopacz powiedziała, że Platforma przygotowała już billboardy pokazujące, jak głosuje Platforma i jak głosuje opozycja. Będą też spoty telewizyjne - dodała. "Jesteśmy zwolennikami zarówno jednomandatowych okręgów wyborczych, jak i zakazu finasowania partii politycznych z budżetu państwa" - deklarowała szefowa rządu. Zwróciła uwagę, że w ustawie została już rozstrzygnięta kwestia rozstrzygania wątpliwości na rzecz podatnika. "Jesteśmy tą stroną, której szczerze zależy na tym, by to, co zostanie w referendum ustalone, zaczęło funkcjonować. Naszym oponentom politycznym nie zależy ani na zakazie finansowania partii politycznych z budżetu ani nie są zwolennikami jednomandatowych okręgów wyborczych" - mówiła Kopacz. W jej ocenie, aktynowość opozycji w sprawie referendum 6 września "będzie zdecydowanie ograniczona".