Na wieczornej, kończącej kampanię PO konwencji w piątek, Kopacz mówiła, że Polacy wybiorą w niedzielę Polskę, w której chcą żyć na długie lata. Wybiorą - podkreśliła - albo silną Polskę w Europie, przyjazną dla obywateli, w której każdy będzie mógł decydować o swoim życiu, albo kraj, w którym to politycy będą decydować o życiu Polaków, Polskę odwróconą plecami do Europy i pełną kompleksów. Jak dodała, wie, że rozsądek pozwoli Polakom dobrze wybrać. Premier mówiła też, że "są tacy, których Rzeczpospolita kłuje w oczy". - Myślę, że znacie stolicę, w której na wieść o sondażach, niekoniecznie najlepszych (dla nas), już mrożą szampana, cieszą się i myślą, że wreszcie Polska popełni błąd, że jeszcze kilka lat takiej stabilności, solidnej pracy, rozwoju i Polska stałaby się za silna. (Oni) liczą na to, że teraz, kiedy (Polska) może się osłabić, to dla nich jest powód do radości i dumy - powiedziała Kopacz. - Chcę im z tego miejsca powiedzieć: jeszcze za wcześnie na te uśmiechy, radość, jeszcze PiS nie wygrał, wybory (dopiero) w niedzielę - dodała szefowa PO. "My nie straszymy, my przypominamy tamte czasy" Jak mówiła, według oponentów PO, Platforma straszy PiS-em. - My nie straszymy, my przypominamy tamte czasy - powiedziała Kopacz. Czasy - jak mówiła - prowokacji CBA, czasy, w których "zawieszone zostały procedury transplantacji" i "tragiczna śmierć Barbary Blidy". - Jak o tym można zapomnieć? O tym trzeba przypominać, to nie jest straszenie - podkreśliła premier. Kopacz - która tak, jak Jarosław Kaczyński, kandyduje w wyborach z Warszawy - zwróciła się też do szefa PiS. - Nie chcemy Budapesztu w Warszawie, chcemy - tak jak do tej pory - nieujarzmionej Warszawy w Warszawie. Tego chcemy - powiedziała. Premier mówiła też, że są w Polsce ludzie, którzy nie potrafią być dumni ze swojego kraju. - Dlaczego nie potrafią? Bo może mniej tę Polskę kochają, niż my? - pytała Kopacz. Zadeklarowała, że Platforma "nie da radykałom Polski rozdrapać". - Niekiedy rozmawiam na ulicy z ludźmi i słyszę: +oni likwidują mój etat, bo podejrzewają, że jestem krewnym kogoś z PO+. Oni już dzisiaj zwalniają ludzi. Ja im wtedy mówię: pycha kroczy przed upadkiem - powiedziała szefowa PO. Dodała, że Platforma - po przejęciu władzy - nie zwalniała ludzi. - Dzisiaj ci ludzie, którzy zwalniają jeszcze nie rządząc, będą robić bez skrupułów czystki we wszystkich instytucjach - od sprzątaczki po dyrektorów. Jestem tego pewna - powiedziała Kopacz. Przyznała, że w Polsce jest jeszcze wiele do zrobienia, ale zdaniem premier, rządowi PO-PSL udało się zrobić w Polsce dużo dobrego. Jak dodała, jedynym celem PO na kolejne cztery lata jest budowa dobrobytu Polaków. Przestrzegała równocześnie, że "Polska, która przez ostatnie lata zyskała tak wiele, może niestety tak szybko to stracić". - Nie możemy zawieść ludzi, nie możemy zostawić ich samych z fanatyzmem, który nadchodzi, nie możemy im tego zrobić. Nie stać nas dzisiaj na słabość ani na odpoczynek - powiedziała Kopacz. "Cyniczne składanie obietnic wyborczych, to "oszukiwanie Polaków" Odnosząc się do oponentów politycznych PO mówiła, że cyniczne składanie obietnic wyborczych, to "oszukiwanie Polaków". Jak dodała, ci ludzie - po przejęciu władzy - będą "jeszcze bardziej butni, niegrzeczni i aroganccy, niż do tej pory". - Chcemy bronić przed populistami naszą kochaną ojczyznę, zrobimy to w niedzielę - mówiła szefowa PO. Poprosiła "pokornie" wyborców o głos na PO, o danie Platformie jeszcze jednej szansy. Wystąpienie premier poprzedzali inni politycy PO. Szef MSZ Grzegorz Schetyna nawiązał do pamiętnego meczu polskich piłkarzy ręcznych z Norwegią w 2009 roku, który pozwolił biało-czerwonym awansować do półfinałów Mistrzostw Świata w Chorwacji. Prowadzący wtedy polską drużynę, związany obecnie z Platformą, b. trener szczypiornistów Bogdan Wenta piętnaście sekund przed końcem meczu uspokajał swoich zawodników, że 15 sekund to "kupa czasu" i jest jeszcze szansa na zwycięstwo. - Wtedy, w te 15 sekund odmieniło się wszystko. I chcę wierzyć, chcę, żebyście też uwierzyli, że do niedzieli jest trochę więcej niż 15 sekund i że wygramy te wybory - powiedział Schetyna. Minister ds. europejskich Rafał Trzaskowski podkreślał, że Platformy "nie opanował rewolucyjny szał zmiany Polski w sposób całkowity, do dna". - To nie jest nasza bajka - dodał. Zadeklarował, że PO chce zmieniać Polskę w sposób odpowiedzialny. Mówił też, że podczas rozmów ze swymi wyborcami w Krakowie zastanawiał się czego jako obywatel mógłby oczekiwać od przyszłego rządu. Byłyby to - dodał - trzy kwestie: szybszy proces modernizacji i lepsze przełożenie tego "niezaprzeczalnego sukcesu ostatnich ośmiu lat" na kieszenie obywateli; uporządkowanie rynku pracy i wprowadzenie łatwiejszego systemu podatkowego, który "przede wszystkich chroniłby tych najbardziej potrzebujących" oraz "wiarygodna, rzetelna polityka europejska i zagraniczna, która pozwoli nam wykorzystać nasz potencjał". - I wiecie co? Wszystkie te elementy znalazłem w programie PO - powiedział Trzaskowski. Odniósł się też do polityków opozycji. Według niego, jeśli zajrzy się w oczy niektórych liderów partii opozycyjnych, to można zobaczyć w nich albo "rewolucyjny szał, albo miękki intelektualny dyletantyzm". - Nas na to nie stać, nam potrzeby jest wzrost gospodarczy, przed nami mnóstwo wyzwań - powiedział Trzaskowski. "Nie będziemy ich oskarżać o fałszowanie wyborów" Europoseł Dariusz Rosati powiedział, że liczy, iż Polacy raz jeszcze zaufają Platformie. Zapewnił jednak, że jeśli wybiorą oni opozycję, wówczas PO uszanuje ten wybór. - Nie będziemy ich oskarżać o fałszowanie wyborów, nie będziemy oskarżać powstałego po tych wyborach rządu o to, że przyjmuje instrukcje z Moskwy albo Budapesztu, nie będziemy Polski określać Polski mianem "kondominium węgiersko-gruzińskiego". Nie, przyjmiemy ten wybór Polaków z szacunkiem - powiedział. - Dlaczego? Dlatego, że my wierzymy w demokrację, a PiS tej demokracji się boi - ocenił. Rosati wyraził też pogląd, że PO w ostatnich miesiącach stała się obiektem "zmasowanej kampanii nienawiści" i to - mówił - zaciąży na wyniku niedzielnych wyborów parlamentarnych. - My nie chcemy zniżać się do tego poziomu debaty politycznej, jesteśmy jedyną partią, która ma uśmiech w swoim logo - dodał. Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz przekonywała, że Platforma nie powinna być "fałszywie skromna", ponieważ "suchą nogą" przeprowadziła Polskę przez najpoważniejszy od lat 30. kryzys ekonomiczny. - I powiem ostro teraz: ten, który tego nie widzi, jest kłamczuchem - oceniła. Zachęcała też kandydatkę PiS na premiera Beatę Szydło, by pojechała Pendolino. - Pani prezes, warto pojechać, ja już jechałam cztery razy, zachęcam - powiedziała. Głos podczas konwencji zabierali też: wicepremier, szef MON Tomasz Siemoniak, marszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska, szef Rady Gospodarczej premier Ewy Kopacz Janusz Lewandowski oraz wiceminister środowiska Dorota Niedziela. Kończąc konwencję premier Kopacz zaprosiła na scenę swoich najbliższych współpracowników w kampanii wyborczej, w tym Marcina Kierwińskiego, Cezarego Tomczyka i Michała Kamińskiego. Działacze PO - po wystąpieniu szefowej rządu - skandowali "Raz, dwa, trzy, zwyciężymy właśnie my".