- Jedna połowa to twarz znana z kolorowych pism i telewizji, a druga to twarz pobitej kobiety - ofiary przemocy domowej. Ta twarz z całą obłudą zawartą w swej podwójności będzie przez nas pokazana w całości jako twarz pobitej kobiety razem z ogromną kampanią społeczną, którą rozpoczniemy, jeśli sejm nie wprowadzi w przyszłym tygodniu konwencji o przeciwdziałaniu przemocy - mówił Palikot na konferencji prasowej w Łodzi przed Specjalistycznym Ośrodkiem Wsparcia dla Ofiar Przemocy w Rodzinie.Lider TR podkreślił, że głosowanie nad ratyfikowaniem konwencji było już dwukrotnie za rządów Kopacz przekładane. - Wczoraj zbulwersowała nas decyzja PO o odłożeniu sprawy związków partnerskich na następną kadencję. To kolejne oszustwo, z którym mamy do czynienia. Dwa miliony Polaków oczekują na tę ustawę, która w 90 proc. dotyczy osób heteroseksualnych i obejmuje podstawowe prawa człowieka - dodał. Przewodnicząca Ruchu Kobiet w TR Małgorzata Prokop-Paczkowska podkreśliła, że problem przemocy dotyczy w 80 proc. kobiet i dzieci. - Rocznie ginie w Polsce 150 kobiet. UE przygotowała nam doskonały instrument - konwencję przeciw przemocy, ale prawica w sejmie robi wszystko, aby jej nie ratyfikować. Ta konwencja zmusi nasze państwo do konkretnych działań, które będą służyły ofiarom przemocy, a nie agresorom - dodała. Polska podpisała konwencję o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej w grudniu 2012 r., a w kwietniu ub.r. rząd podjął uchwałę ws. przedłożenia jej do ratyfikacji i przyjął projekt odpowiedniej ustawy. Pod koniec sierpnia 2014 r. odbyło się pierwsze czytanie projektu w Sejmie; podczas drugiego czytania, 25 września, zgłoszono poprawki, co spowodowało, że projekt został ponownie skierowany do komisji. Posiedzenie, na którym komisje miały je rozpatrzyć, było kilkakrotnie odwoływane. Na ostatnim, które odbyło się 21 października, posłowie uznali, że projekt wymaga jeszcze opinii konstytucjonalistów. Konwencja jest krytykowana przez m.in. organizacje prawicowe i prezydium Episkopatu Polski, które uważa, że dokument wprowadza redefiniowanie pojęcia płci, małżeństwa, rodziny, w sposób niemożliwy do zaakceptowania przez Kościół, promując - zdaniem biskupów - "ideologię gender".