Zapis programu "Rozmowy o Polsce" minuta po minucie znajdziesz TUTAJ. - Obie kandydatki mówiły w przewidywalny sposób - ocenia ekspertka. - Pani premier pokazała trochę siebie, ale widocznie była solidnie poinstruowana przez Michała Kamińskiego i innych sztabowców, co i jak ma mówić. Beata Szydło dosyć dobrze się zaprezentowała. Miała kilka dobrych momentów, choć częściej niż Ewa Kopacz unikała odpowiedzi na pytania. Widać było, że przygotowane miała kilka uniwersalnych odpowiedzi, w których najczęściej powtarzają się słowa: "godność i szacunek". Mniej było wprawy i rzeczywistych ripost, a więcej przygotowanych wypowiedzi - komentuje dr Mieńkowska-Norkiene. Zdaniem naszej rozmówczyni, premier Kopacz odpowiadała - jako bardziej doświadczony polityk - bardziej spontanicznie. To jednak nie zawsze wychodziło jej na dobre. - Parokrotnie przerywała, była dosyć ostra. Mogło to utwierdzić jej przeciwników w przekonaniu: "tonący brzytwy się chwyta" - wylicza ekspertka. Który sztab lepiej odrobił pracę domową i lepiej przygotował swoją kandydatkę? - Byłam rozczarowana premier Kopacz. Myślałam, że będzie naprawdę błyszczeć, że będzie doskonale przygotowana. Wydaje mi się, że jednak niedostatecznie zwrócono uwagę na to, żeby nie iść w dyskurs negatywny - twierdzi dr Mieńkowska-Norkiene. - Widocznie upierał się przy tym Michał Kamiński. Być może Donald Tusk gdzieś kiedyś wspomniał, że niekoniecznie trzeba takiej negatywnej narracji unikać? - zastanawia się. W opinii naszej rozmówczyni, wiceprezes Szydło była nieźle przygotowana, ale "nie powiedziała niczego więcej, niż gdyby przygotowanie wyglądało następująco: 'słuchaj, masz tu trzy wytyczne i odpowiadaj na pytania właśnie w taki sposób'". Kto zwyciężył to starcie? - Powiedziałabym, że był remis ze wskazaniem na Ewę Kopacz - przyznała. Ekspertka zwraca również uwagę na fakt, że Platformie Obywatelskiej potrzebny jest tzw. "elektorat telewizyjny", czyli głosy ludzi, którzy oglądają telewizję, ale niekoniecznie korzystają z internetu. - Internet wygrała Beata Szydło i PiS - zaznacza. - Myślałam, że premier będzie bardziej wyrazista. Za mało było uderzenia do elektoratu niezdecydowanego. niedostatecznie wyraźnie przepraszała i mówiła: "odrobiliśmy lekcje i wyciągnęliśmy wnioski". Z kolei Beata Szydło w bardzo umiejętny sposób wykorzystała kwestię statystyk. Przywołała wypowiedź jednej ze swoich potencjalnych wyborczyń, że statystyk nie włoży się do garnka i nie wyżywi się nimi dzieci - komentuje dr Mieńkowska-Norkiene. Ekspertka zwraca również uwagę, że kandydatka PiS w swoich nieco górnolotnych wypowiedziach przypominała Andrzeja Dudę z czasu kampanii prezydenckiej. - Moim zdaniem, wiele rozstrzygnie się w momencie pójścia do wyborów - podsumowała. Rozmawiała Justyna Tomaszewska Zobacz również inne komentarze ekspertów: Drzonek: Ta kandydatka lepiej wytrzymywała napięcieBiskup: Jedno mnie zaskoczyło Maliszewski: Szydło zdała test na lidera