Wiosną politycy Zjednoczonej Prawicy, głównie Suwerennej Polski, ostrzegali, że Unia Europejska "nakaże Polakom jeść robaki". Przez kilka tygodni alarmowali m.in. wielkimi ilustracjami czy filmikami owadów, które zamieszczali w mediach społecznościowych. Sugerowali, że tylko oni bronią niepodległości polskiego talerza. Cel był prosty: stworzenie przekazu, że Unia Europejska zatraca się w irracjonalnej rzeczywistości, a politycy Zjednoczonej Prawicy są konserwatywną kotwicą Europy. Sęk w tym, że za słowami sprzed kilku miesięcy nie poszły czyny. W ubiegłym tygodniu Parlament Europejski przyjął rezolucję dotyczącą europejskiej strategii w zakresie białka. "Za" było 307 parlamentarzystów, w tym zdecydowana większość europosłów Prawa i Sprawiedliwości. Co jest w rezolucji, którą przegłosowali m.in. politycy PiS? W dokumencie, który odnosi się w większości do wykorzystania białka pochodzącego z owadów w sektorze rolnym, czytamy m.in.: "przetwarzanie roślin wysokobiałkowych i użytków zielonych generuje produkty uboczne, które można wykorzystywać w sposób wspierający rozwój gospodarki o obiegu zamkniętym, na przykład przez wykorzystanie ich do spożycia przez ludzi, do produkcji energii ze źródeł odnawialnych, nawozów, paszy dla zwierząt lub ekologicznych chemikaliów", "hodowla zwierząt może przyczynić się do produkcji białka w wysoko przyswajalnej postaci do żywienia ludzi", "rosnący potencjał białka pochodzącego z owadów przeznaczonego do spożycia przez ludzi, a zwłaszcza do żywienia zwierząt". W rezolucji odniesień wskazujących wprost na jedzenie "białka pochodzącego z owadów" przez ludzi jest więcej. Dlaczego politycy PiS byli za, skoro krytykowali projekt? Za rezolucją PE zagłosowali ważni politycy Zjednoczonej Prawicy, m.in. Beata Kempa, Patryk Jaki, Joachim Brudziński, Tomasz Poręba, Andżelika Możdżanowska, Beata Szydło, Anna Zalewska, Ryszard Czarnecki czy Kosma Złotowski. Dziś pytamy, dlaczego byli za, skoro kilka miesięcy wcześniej ostrzegali przed takim scenariuszem. - Przede wszystkim chodzi o żywienie tym białkiem zwierząt. Miała to być domieszka do pasz, a nie do surówek, które ludzie zjadają. Chodziło głównie o to, dlatego głosowaliśmy za - tłumaczy nam europoseł PiS Kosma Złotowski. - Prawdopodobnie jednak zmienimy nasze głosowania, póki jeszcze możemy. Mamy na to kilka dni - zapowiada. - Jeżeli zmienimy, to z powodu tej kontrowersji. Koniec końców to jest pomyłka, bo chodzi o zastosowanie mączek z owadów do pasz, którymi żywi się zwierzęta. To bardzo długi paragraf i chodzi w nim głównie o to. Każdy zdecyduje indywidualnie, ale jeżeli padnie taka propozycja dla wszystkich, to też każdy indywidualnie podejmie decyzję o zmianie głosowania - dodaje Złotowski. Wcześniej z głosowania "za" wycofał się Patryk Jaki, jeden z pierwszych, którzy ostrzegali przed pomysłami z Brukseli. W mediach społecznościowych odpowiedział w tej sprawie Konfederacji. "Jak zwykle kłamiecie. Po prostu tak jak często wasi posłowie pomyliłem się w głosowaniu, co szybko poprawiłem. Mój głos jest na "NIE"" - napisał Jaki. Co ciekawe, swego czasu jego partia zapowiadała nawet powstanie "ustawy antyrobakowej", którą promowała inna europosłanka Suwerennej Polski Beata Kempa. Ona, w przeciwieństwie do Jakiego, nie dokonała dotąd korekty głosowania z ubiegłego tygodnia. Możdżanowska: Głosowanie przeciw byłoby wbrew interesom rolników Zdania nie zamierza zmieniać Andżelika Możdżanowska, która deklaruje, że gdyby miała zagłosować jeszcze raz, postąpiłaby dokładnie tak samo. Dlaczego? - Nie pomyliłam się, to była jasna strategia w obronie polskiego rolnika. Mieliśmy bowiem do czynienia nie tylko z robakami, czyli strategią białkową, ale też kilkoma innymi obszarami: to budowa bezpieczeństwa żywnościowego w UE, wzmacnianie niezależności od importu białka w celu zwiększenia dochodu m.in. naszych rolników, wspierania produkcji białka, jasna informacja dla konsumentów dotycząca pochodzenia produktu, ale też kwestia biogazowni. Gdybyśmy głosowali przeciwko, byłoby to wbrew polskiemu rolnikowi - przekonuje Możdżanowska. - Słyszę tylko o białku pochodzącym od owadów, a to bardzo upraszcza dyskusję. To w ogóle nie o to chodzi w tej rezolucji - mówi Interii Możdżanowska. Europosłanka tłumaczy wcześniejszą narrację swoich koleżanek i kolegów dotyczącą robaków wymogami kampanii wyborczej. - Staram się skupiać bardziej na merytorycznych kwestiach, a nie piarowskich. Jak wiemy, kampania rządzi się swoimi prawami, dotarcie do wyborców również, ale ja stoję na straży zapisów, które są adekwatne do wdrażanych rozwiązań - dodaje. Jak przekonuje, gdyby jeszcze raz miała głosować w Parlamencie Europejskim, znów byłaby "za" europejską strategią w zakresie białka, bo "bezpieczeństwo rolników jest najważniejsze". Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz na lukasz.szpyrka@firma.interia.pl