"Polska jest głęboko podzielona w sprawie pochówku pary prezydenckiej na Wawelu" - piszą dwie największe włoskie gazety "Corriere della Sera" i "La Repubblica". "Decyzja o pochowaniu prezydenta Lecha Kaczyńskiego na Wawelu zasiała ziarno niezgody wśród Polaków" - pisze niemiecki dziennik "Sueddeutsche Zeitung". "Frankfurter Allgemeine Zeitung" ocenia, że nie należy się dziwić protestom przeciw tej decyzji. "La Repubblica" odnotowuje, że dyskusja o decyzji w sprawie miejsca pochowania Lecha i Marii Kaczyńskich tam, gdzie spoczywają królowie i bohaterowie narodowi, nasila się. "Debata jest gwałtowna, niewygodna i bezlitosna" - ocenia rzymska gazeta. W wywiadzie, opublikowanym na łamach tego dziennika były prezydent Lech Wałęsa powiedział, że decyzję władz kościelnych o wyborze Wawelu należy uszanować i że on nie będzie jej podważał. Zarazem podkreślił, że weźmie udział tylko w warszawskich uroczystościach żałobnych i nie pojedzie do Krakowa. "Corriere della Sera" kładzie nacisk na słowa Andrzeja Wajdy, według którego decyzja ta może wywołać najgłębsze podziały wśród Polaków od 1989 roku. Reżyser w rozmowie z dziennikiem wyraził obawę, że w czasie kampanii wyborczej dojdą do głosu "demony", przeciwne stopniowej stabilizacji Europy Środkowo-Wschodniej. Wajda powiedział też, że manifestacje narodowego bólu, który ogarnął Polskę, "mają charakter medialny, telewizyjny i są niepokojące w tak delikatnym momencie". "Władysław Sikorski, szef polskiego rządu na uchodźstwie w czasie II wojny światowej, dopiero w 1993 roku, pięćdziesiąt lat po śmierci, został pochowany w katedrze na Zamku Wawelskim. Jego krewni nie chcieli przewieźć prochów generała do Polski okupowanej przez Rosjan" - pisze "FAZ". Przypomina również o sporze dotyczącym pochówku w katedrze "wojowniczego i niepobożnego" marszałka Józefa Piłsudskiego. "Nic dziwnego, że teraz także decyzja o pochowaniu zmarłego tragicznie prezydenta Kaczyńskiego na Wawelu wywołała - łagodzoną z pietyzmem - krytykę. Za jego życia nikt w Polsce nie pomyślałby o tym, aby stawiać go w jednym szeregu z królami i duchowymi bohaterami historii. Tylko emocjonalne uniesienie społeczeństwa, które zostało dotknięte do żywego, wynosi go tak wysoko" - ocenia dziennik. "FAZ" publikuje również felieton mieszkającej w Niemczech tłumaczki i pisarki Marty Kijowskiej, która ocenia, że poczucie narodowej jedności i nowego początku, jakie pojawiło się w Polsce po katastrofie pod Smoleńskiem, "zostało zniweczone przez jedną pochopną decyzję". "Tragedia w krótkim czasie przerodziła się w dobrze znaną farsę publicznych kłótni i szukania winnych. Wielu będzie miało za złe (Jarosławowi) Kaczyńskiemu i (kardynałowi Stanisławowi) Dziwiszowi to nagłe ocknięcie. Istnieje zagrożenie, że po śmierci Lecha Kaczyńskiego nadal następować będzie polaryzacja, z którą wiązany był on za jego życia" - pisze autorka. Ocenia, że "brak umiaru w inscenizowaniu zbiorowej żałoby grozi podzieleniem Polaków". Także "Sueddeutsche Zeitung" ocenia w komentarzu, że "jeden kardynał, który według jego słów uważa 'wychowanie w patriotyzmie' za zadanie Kościoła, zasiał w tygodniu wielkiej żałoby niezgodę wśród Polaków". Zdaniem autora komentarza, rząd polski ma dylemat, gdyż zastrzeżenia wobec pochówku Lecha i Marii Kaczyńskich na Wawelu mogłyby zostać uznane za brak patriotyzmu. Decyzja o pochowaniu prezydenckiej pary w krypcie na Wawelu wystawiła na próbę społeczną solidarność okazaną przez Polaków po tragicznej katastrofie lotniczej w Smoleńsku i jest oznaką powrotu polityki - pisze brytyjska prasa. Według "Guardiana" decyzję o pochówku na Wawelu podjął kardynał Stanisław Dziwisz na prośbę brata prezydenta - Jarosława i innych członków rodziny, zaś protesty przeciwko tej decyzji "to pierwsze rysy na fasadzie narodowej jedności od momentu katastrofy 10 kwietnia". "Guardian" zauważa, iż Kaczyński był politykiem polaryzującym opinię, a na krótko przed śmiercią poparcie dla niego deklarowało mniej niż 25 proc. wyborców. Przewidywano, iż przegra jesienne wybory prezydenckie, których termin obecnie przesunięto na czerwiec. "Dla swoich konserwatywnych wielbicieli Kaczyński był patriotą i człowiekiem głębokich przekonań moralnych i religijnych. Dla wrogów był ciasnym reakcjonistą niedotrzymującym kroku przemianom w Polsce coraz bardziej liberalnej i otwierającej się na świat" - wskazuje dziennik. W podobnym duchu "Financial Times" pisze, iż decyzja o pochówku skłoniła polską opinię do nowego spojrzenia na jego prezydenturę, w szczególności do zadania sobie pytania, czy jego osiągnięcia na urzędzie były na tyle duże, by mógł spocząć w narodowym panteonie na Wawelu. "Dla jego zwolenników sam fakt, iż zginął w drodze do Katynia, gdzie zamierzał oddać hołd ok. 22 tys. polskim oficerom i podoficerom zamordowanym z rozkazu Stalina w 1940 r., czyni go godnym tego, by spocząć wśród królów, poetów i bohaterów narodowych powstań" - zaznacza "FT". Dla innych jego prezydencka kadencja pozostawiała wiele do życzenia, a jego czas się skończył - pisze dalej dziennik. Jednak mimo zastrzeżeń do prezydentury Kaczyńskiego, zmiana decyzji raz powziętej (ws. pochówku na Wawelu) jest tak politycznie delikatna, że, jak wskazuje "FT", "tylko nieliczne osobistości życia publicznego byłyby przygotowane na to, by wziąć na siebie odium za jej forsowanie". "FT" sądzi, iż spór o miejsce pochówku prezydenta i jego małżonki rzucił cień na środowy przylot samolotu z ciałami 30 ofiar katastrofy z Moskwy, gdzie identyfikowano ofiary, zaś sama kontrowersja wokół Wawelu to "wczesna oznaka powrotu polityki". "The Independent" przypomina, iż Kaczyński był krytykowany za stosunek do parad gejowskich i oskarżany o polowanie na czarownice - na współpracowników władz komunistycznych. Krytykowano go też za szorstką postawę wobec Niemiec i Rosji. Dla dziennika "Daily Telegraph" "protesty przeciwko planowanemu miejscu pochówku Lecha Kaczyńskiego pokazują, iż jego śmierć nie zdołała wymazać jego niepopularności wśród wielu Polaków i są pierwszymi pęknięciami w narodowej jedności, która zamanifestowała się po śmierci 96 przywódców politycznych i wojskowych w katastrofie lotniczej". Gazeta cytuje Andrzeja Dudę z Kancelarii Prezydenta, który uważa, iż protesty przeciwko miejscu pochówku Lecha Kaczyńskiego są kontynuacją wcześniejszych prób zniszczenia jego reputacji. Inne cytowane osoby sądzą, iż prezydencka para powinna spocząć w innym miejscu niż Wawel.