W skardze do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka Adam Zarzycki zarzucał polskim władzom naruszenie art. 3 europejskiej konwencji praw człowieka i podstawowych wolności, który zakazuje nieludzkiego lub poniżającego traktowania.O aresztowaniu Zarzyckiego postanowił w czerwcu 2002 r. Sąd Rejonowy w Szczytnie w związku z podejrzeniem popełnienia przez niego wielu przestępstw przeciwko małoletnim, w tym wyłudzeń. Jeszcze przed aresztowaniem, ortopeda z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Olsztynie wydał zaświadczenie stwierdzające, że Zarzycki nie jest zdolny do samodzielnej egzystencji i do przebywania w więzieniu.Mimo tego, sąd zdecydował o areszcie tymczasowym, bo przede wszystkim wziął pod uwagę fakt, że podejrzany, przebywając na wolności, próbował zmusić świadków do składania fałszywych zeznań. Decyzję sądu rejonowego podtrzymał Sąd Okręgowy w Olsztynie.Sądy trzykrotnie przedłużały jeszcze aresztowanie, aż w październiku 2002 r. Sąd Rejonowy w Szczytnie skazał Zarzyckiego na trzy lata więzienia. Wyrok ten podtrzymał w zasadniczej części Sąd Okręgowy w Olsztynie. Zarzycki opuścił więzienie po ponad trzech latach - w międzyczasie miał przerwę w odbywaniu kary, co było związane z założeniem mu protez. Narzekał na niewłaściwą opiekę W skardze do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka Zarzycki skarżył się na warunki więzienne zarówno w Szczytnie, jak i w Olsztynie, gdzie przez krótki czas też przebywał. Przede wszystkim narzekał na brak właściwej opieki. Twierdził, że nie mógł wykonywać wielu codziennych, rutynowych czynności, takich jak jedzenie posiłków, ścielenie łóżka, obcinanie paznokci, mycie, golenie, ubieranie. Utrzymywał, że musiał korzystać z pomocy współwięźniów, co w pewnym sensie uzależniało go od nich.Innego zdania były władze więzienne; twierdziły, że w trakcie aresztowania Zarzycki był samowystarczalny - bez niczyjej pomocy jadł, ubierał się, ścielił łóżko, czytał gazety. Sporadycznie tylko prosił o pomoc współwięźniów, np. w przygotowaniu kanapek. Został zwolniony z obowiązku sprzątania celi, miał prawo do dłuższych wizyt rodzinnych i otrzymywania dodatkowych paczek żywnościowych, sześć razy w tygodniu mógł brać prysznic. Był również objęty opieką psychologa więziennego.Szef zakładu opieki zdrowotnej w areszcie w Szczytnie zakwestionował też opinię olsztyńskiego ortopedy co do niezdolności Zarzyckiego do samodzielnej egzystencji, wykluczającej przebywanie w więzieniu. Nie widział powodu, by przenieść go do innej placówki lub wręcz zwolnić go z odbywania kary.W marcu 2003 r. Zarzycki został przeniesiony na krótko do więzienia w Olsztynie, by mieć założone protezy. Ich koszt miała pokryć ówczesna kasa chorych - było to ok. 3600 zł. Zarzycki nie chciał tych protez. Powiedział, że zgodzi się tylko na protezy biomechaniczne, wykorzystujące energię kinetyczną ciała, produkowane w zakładzie zaopatrzenia ortopedycznego w Poznaniu. Koszt takich protez oszacowano wówczas na 50 tys. zł. W więzieniu poinformowano go, że NFZ pokryje 3600 zł, a resztę musi on pokryć sam.W marcu 2004 r., w czasie przerwy w odbywaniu kary, Zarzycki dostał zwykłe protezy, a po powrocie do więzienia nadal narzekał na brak opieki. Tym razem skarżył się m.in. na to, że musi przebywać w czteroosobowej celi, niedostosowanej do specjalnych potrzeb takich więźniów, jak on. ETPC: Był traktowany jak każdy pacjent We wtorek Europejski Trybunał orzekł, że polskie władze nie naruszyły w tej sprawie art. 3 konwencji. O wyroku przesądziło m.in. to, że Trybunał nie stwierdził, by w tej sprawie skazany cierpiał lub doznał poniżenia. Władze więzienia starały się zapewnić mu opiekę medyczną, w tym również opiekę fizjoterapeuty. Z tej ostatniej skazany z niewiadomych powodów nie chciał korzystać - zauważył Trybunał.ETPC podkreślił, że władze więzienne pomagały Zarzyckiemu w staraniu się o protezy, w tym również biomechaniczne, a fakt, że ich nie otrzymał, wynikał jedynie z tego, że w polskim systemie opieki zdrowotnej każdy pacjent, nie tylko więzień, musi z własnej kieszeni pokrywać znaczną część kosztów takich protez.Trybunał zwrócił też uwagę na starania więziennych służb, by zapewnić niepełnosprawnemu opiekę współwięźniów. Wprawdzie Trybunał - jak sam przyznał - często krytykuje w swoich wyrokach system zapewnienia rutynowej pomocy niepełnosprawnemu przez współwięźniów, ale w tej akurat sprawie nie dopatrzył się żadnych uchybień.Wyrok zapadł większością pięciu głosów. Dwóch sędziów było odrębnego zdania.