Tym samym sąd ostatecznie podtrzymał decyzję przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, który przychylił się do skargi Gajadhura zarzucającego prowadzącym audycję "Poranny WF" rozpowszechnianie nieprawdziwych, obraźliwych i poniżających go w opinii publicznej wypowiedzi oraz informacji naruszających jego dobra osobiste.Prawnicy radia odwołali się najpierw do Sądu Okręgowego w Warszawie, który w zeszłym roku uznał ich skargę za niezasadną, a we wtorek sąd apelacyjny oddalił także ich apelację. Pełnomocnik rozgłośni zapowiada jeszcze skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego. Druga kara To druga kara w wysokości 50 tys. zł, jaką radio Eska Rock ma zapłacić w związku z programem prowadzonym przez Wojewódzkiego i Figurskiego, w którym mówiono o Gajadhurze - kandydującym w 2011 r. do Sejmu z list PiS. Poprzednią musieli zapłacić w związku z tym, że w audycji z maja 2011 r. z ust dziennikarzy padły m.in. słowa "zadzwońmy do Murzyna" i sugestie, że telefon rzecznika GITD działa w "buszmeńskiej sieci dla czarnych". Za te słowa przeciw Wojewódzkiemu i Figurskiemu wszczęto sprawę karną - obaj stanęli pod zarzutem publicznego znieważenia Gajadhura. Ani Figurski ani Wojewódzki nie pracują już dla radia Eska Rock. W kolejnej audycji - z października 2011 r. - prowadzący program zwrócili się do Gajadhura z pretensją, że z jego powodu nie mogą na antenie używać przymiotnika "czarny" w powszechnie stosowanych zestawieniach frazeologicznych. Jak mówili, Gajadhur obraził się na nich za stwierdzenie, iż jest na czarnej liście Komitetu Wyborczego PiS. Zarzucili mu rasizm wobec białych, oskarżyli o szerzenie nienawiści "w kraju, który jest dla niego gościnny". KRRiT oceniła, że wypowiedzi prowadzących audycję naruszały cześć i dobre imię rzecznika GITD. "Alvin Gajadhur urodził się w Polsce, posiada polskie obywatelstwo, w Polsce zdobył wykształcenie, w Polsce całe życie mieszka i pracuje. Zupełnie nieuprawnione, a wręcz kłamliwe i obraźliwe jest stwierdzenie, że dla Alvina Gajadhura Polska jest krajem gościnnym. Polska jest krajem ojczystym dla Alvina Gajadhura, tak samo jak dla dziennikarzy prowadzących audycję" - oceniła KRRiT. - Kara jest niesłuszna, bo KRRiT została tu wykorzystana do prywatnego sporu między panami Figurskim i Wojewódzkim, a panem Gajadhurem. Obaj odnosili się do wcześniejszych wydarzeń z maja 2011 r. i usiłowali wytłumaczyć panu Gajadhurowi, że nie ma racji - mówił prawnik radia Eska Rock. Pełnomocniczka KRRiT wniosła o oddalenie jego apelacji i utrzymanie w mocy zaskarżonego wyroku. - Niezależnie od zamiarów dziennikarzy, nadawca także ponosi odpowiedzialność za treści głoszone na antenie, a te miały charakter poniżający ze względu na rasę - mówiła. Prywatne sprawy na antenie Sąd utrzymał w mocy zaskarżony wyrok, więc prawomocny jest już nakaz zapłacenia przez rozgłośnię kary 50 tys. zł za naruszenie ustawy o radiofonii i telewizji. Jak mówiła w ustnym uzasadnieniu orzeczenia sędzia Małgorzata Manowska, sąd nie znalazł podstaw, by karę tę obniżyć. - Jeśli dziennikarze chcieli załatwić prywatne sprawy z panem Gajadhurem, nie powinni robić tego na antenie radia - mówiła sędzia. W jej ocenie, Figurski i Wojewódzki przekroczyli ustawowe granice swymi wypowiedziami. Za szczególnie rażące uznała ona ten fragment audycji, w której prowadzący używali słów "powiedz panu Alvinu". - Jak z "Chaty Wuja Toma", niedouczony imigrant, który ma problemy z językiem polskim. To przekroczyło nawet granice szyderstwa - powiedziała sędzia Manowska. Jej zdaniem pogardliwe wypowiedzi mogły zostać odebrane przez słuchaczy radia jako wskazanie, że wolno tak postępować. Radio Eska Rock zostało też ukarane w 2012 r. przez KRRiT za inną audycję duetu Figurski-Wojewódzki, w której obaj pogardliwie wypowiadali się o Ukrainkach. W tej sprawie proces karny czeka też prowadzących ten program.