Opóźnienie powrotu z Witebska rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej, wraz z pierwszą damą Anną Komorowską, było spowodowane awarią rozrusznika jednego z silników pasażerskiego boeinga, którym miano w niedzielę wieczorem powrócić do kraju. Po rodziny z Warszawy do Witebska wysłany został samolot zastępczy, który jednak wrócił w nocy z niedzieli na poniedziałek pusty do Warszawy. Jak się później okazało, on też miał awarię. Źródła w Mińsku poinformowały, że decyzja o tym, że samolot zastępczy z bliskimi ofiar na pokładzie nie wyleci z Witebska zapadła ze względów bezpieczeństwa. W niedzielę wieczorem rodziny ofiar zostały przewiezione autokarami do hotelu "Łuczosa" w Witebsku, położonego o kilka kilometrów od lotniska. Wcześniej polscy dyplomaci z ambasady w Mińsku udzielili im pomocy konsularnej, gdyż pasażerowie mieli już w paszportach wbite stemple wyjazdowe kontroli granicznej. Część rodzin wróciła w niedzielę wieczorem do kraju bez przeszkód - na pokładzie embraera, który po godzinie 22. wylądował w Warszawie. Bliscy ofiar katastrofy wylecieli w niedzielę rano do Witebska dwoma samolotami pasażerskimi boeingiem i embraerem, na pokładzie których miało być około dwustu osób (ponad 170 bliskich ofiar oraz osoby towarzyszące, a także prezydentowa Anna Komorowska). To była drobna usterka W samolocie, który wczoraj późnym wieczorem poleciał do Witebska po rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej, zepsuł się "pomocniczy zespół napędowy". Mimo że to drobna usterka, która w zasadzie nie ma wpływu na bezpieczeństwo lotu, maszyna wróciła do kraju pusta. Samolot mógł zabrać do kraju pasażerów, ale zapadła decyzja, by nie narażać rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej na jakikolwiek - nawet najmniejszy - stres związany z lotem. Pomocniczy generator prądu i sprężonego powietrza, który uległ awarii, to system potrzebny jedynie do uruchomienia silników i to tylko tam, gdzie nie ma takich systemów na lotnisku - a w Witebsku ich nie ma. Dlatego pilot maszyny w ogóle nie wyłączył silników. Decyzję o tym, by poczekać na inne samoloty, podjęli sami pielgrzymi.