- 83 lata temu, 1 września z morza, powietrza i lądu Polska została zaatakowana przez Niemcy. Pierwszą cywilną ofiarą byli mieszkańcy Wielunia (...) Ale takich miast jak Wieluń było w Polsce znacznie więcej. Jednym z nich było małe miasto na Lubelszczyźnie - Frampol - mówiła marszałek Sejmu Elżbieta Witek podczas obchodów 83. rocznicy wybuchu II wojny. Stwierdziła też, że ważne jest przechowywanie pamięci, oddawanie hołdu i czci ofiarom. Jak przypomniała Witek, przed wojną Frampol to było "małe, urokliwe, spokojne miasteczko, zbudowane według wzorów renesansowych takiego idealnego miasta". - I spokojnie żyła tutaj ludność polska wspólnie z ludnością żydowską. I już 8, 11 i 12 września 1939 r. Niemcy rozpoczęli pierwsze bombardowania. Ale szczyt i kulminacja nastąpiły 13 września - podkreśliła. Elżbieta Witek: Niemcy postawili przed sobą jeden jasny i czytelny cel - Celem ataku zbrodniczej Luftwaffe było miasto i ludność cywilna. Niemcy postawili przed sobą jeden bardzo jasny i czytelny cel - unicestwienie narodu polskiego i zniszczenie materialnych dóbr kultury państwa polskiego. Robili to z dużą konsekwencją - zaakcentowała Witek. Miasto zostało zniszczone w ponad 90 proc. - Najokrutniejsze w działaniach Luftwaffe było szukanie takich celów, które były zupełnie bezbronne, takich właśnie jak Frampol. Tutaj nie stacjonowały żadne oddziały wojskowe, nie było żadnych lotnisk wojskowych, tutaj mieszkała wyłącznie ludność cywilna, spokojni ludzie. Ale Niemcom nie dość było zbombardowania całego miasta. Potem urządzili sobie polowanie na uciekającą w przerażeniu i strachu ludność cywilną - mówiła. "Dopiero w XXI w. sprostowano to, co wcześniej przekazywali niemieccy historycy" Jak zaznaczyła marszałek Sejmu, przez kilkadziesiąt lat po wojnie niemieccy historycy twierdzili, że naloty na Wieluń i na Frampol odbywały się dlatego, że było tam lotnisko wojskowe i stacjonowały wojska polskie. - Otóż nie, nigdy we Frampolu żadna jednostka wojskowa nie stacjonowała. I dopiero w XXI w. dzięki konferencjom międzynarodowym organizowanym przez Muzeum II Wojny Światowej (...) zaczęto zadawać kłam temu, co twierdzili niemieccy historycy - wskazała marszałek Sejmu. - Jesteśmy dzisiaj we Frampolu dlatego, że trzeba następnym pokoleniom przekazywać wiedzę o okrucieństwie II wojny światowej. Co roku mówimy, że podtrzymujemy tę tradycję czczenia pamięci o ofiarach właśnie po to, żeby nigdy więcej te okropności wojenne się nie powtórzyły. Ale trudno nie myśleć o tym, że nie jest to możliwe nawet w XXI w., kiedy patrzymy za naszą wschodnią granicę. Tam toczy się regularna wojna i tam też podobnie jak w Polsce dzieją się zbrodnie ludobójstwa i zbrodnie wojenne - podkreśliła. - Frampol jest symbolem wielkich strat nie tylko materialnych, ale przede wszystkim strat w ludziach - powiedziała Witek. Jak wskazała, ważne jest przechowywanie pamięci, oddawanie hołdu i czci wszystkim tym, którzy zostali "bestialsko zamordowani w łapankach, którzy byli rozstrzeliwani bez wyroków sądowych, tym, do których strzelano jak do tarczy". - Pamiętajmy o tych ofiarach, oddawajmy im hołd, przekazujmy następnym pokoleniom ku przestrodze, żeby nigdy więcej takie wydarzenia nie miały miejsca - dodała.