Marszałek Sejmu po raz kolejny zabiera głos w sprawie artykułu dziennikarzy Radia Zet i stanu zdrowia męża. Przypomnijmy, od kilkunastu miesięcy znajduje się on w legnickim szpitalu na OIOM-ie. "Przez pierwsze tygodnie po zawale mój mąż umierał każdego dnia. Doznawał niesamowitego cierpienia. Jednak on ma jakąś wyjątkową wolę życia. Po trzech miesiącach i ja i szpital szukaliśmy odpowiedniego miejsca, by móc go przenieść, ćwiczyć mózg, wybudzić go. Były ośrodki, które mogły rehabilitować intensywnie takiego pacjenta jak mój mąż, ale musiałby być na własnym oddechu, a nie pod respiratorem. Oddałabym wszystko, żeby nie musiał tam być, żeby mógł samodzielnie oddychać. Czekam na dzień, kiedy usłyszę od lekarza, że będę mogła go przenieść z OIOM-u" - podkreśla w rozmowie z "Super Expressem". Witek zdradza też, że jej mąż już dziewięć lat temu przebywał na OIOM-ie. Wtedy jednak udało się go wybudzić ze śpiączki. To wspomnienie daje jej nadzieję obecnie. "Pamiętam obawy sprzed dziewięciu lat, że być może mąż nie będzie już nigdy mógł normalnie funkcjonować. Jednak stało się inaczej. Uczył się na nowo chodzić, sprawnie mówić, utrzymać długopis w ręce. Po roku rehabilitacji doszedł do siebie" - zaznacza. Witek: Jestem tą samą osobą, co kiedyś Elżbieta Witek zapewnia także, że "nigdy nie wykorzystywała funkcji, jaką pełniła". "Taka postawa jest mi zupełnie obca. Zawsze starałam się stać w cieniu i robić swoje, dobrze wykonywać obowiązki. Ja już nic nie muszę, tylko mogę. Mam 65 lat i wiele trudnych doświadczeń za sobą. Mieszkam ponad 30 lat w tym samym bloku na osiedlu, na czwartym piętrze bez windy, nie jestem osobą zamożną, jeśli tylko mogę zawsze pomagam ludziom, którzy proszą o taką pomoc. (...) Jestem wciąż tą samą Elżbietą Witek, która była nauczycielką, dyrektorką szkoły, rzecznikiem prasowym, ministrem, a teraz marszałkiem" - dodaje. Odnosząc się do rozbieżności dotyczących spotkania z dziennikarzami Radia Zet, marszałek Sejmu podaje, że pytania, na które rzekomo nie odpowiedziała wpłynęły do niej dzień przed spotkaniem. "Wtedy okazało się, że jeden z tych panów chce się spotkać ze mną od października. Nie miałam takiej informacji. Kiedy przyszły pytania, od razu zareagowałam i umówiliśmy się na następny dzień. Poruszaliśmy bardzo delikatne, intymne nawet sprawy" - mówi, dodając, że "panowie mieli całkowity obraz sytuacji". Mąż marszałek Witek na OIOM-ie. O co chodzi? W czwartek na stronie internetowej Radia Zet ukazał się artykuł, w którym opisana została sprawa pacjentki, która zmarła, czekając osiem dni na przeniesienie na OIOM w Legnicy. "Rodzina złożyła zawiadomienie do prokuratury, twierdząc, że miejsce na OIOM-ie od kilkunastu miesięcy blokuje mąż marszałek Elżbiety Witek" - czytamy. W związku z publikacją marszałek Sejmu wydała oświadczenie. "Jestem wstrząśnięta artykułem opublikowanym na stronie internetowej Radia Zet, który w bezprecedensowy i poniżający sposób opisał sytuację mojego męża przebywającego w szpitalu, w bardzo ciężkim stanie" - napisała. Przewodniczący KRRiT Maciej Świrski wszczął z urzędu postępowanie wyjaśniające w związku z publikacją radia. Do sprawy odniósł się również szpital. "Pacjenci przebywający w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Legnicy są leczeni zgodnie z obowiązującymi standardami medycznymi oraz ze wskazaniami, wynikającymi ze stanu zdrowia pacjenta, aktualnej wiedzy medycznej, dostępnymi metodami a także zasadami etyki zawodowej oraz z należytą starannością" - wskazano w oświadczeniu. Dyrektor biura komunikacji społecznej i promocji NFZ Paweł Florek dodał z kolei, że długookresowy pobyt pacjenta na OIOM-ie nie jest niczym zaskakującym. - Są pacjenci hospitalizowani na oddziale anestezjologii i intensywnej terapii dłużej niż rok. W ciągu ostatnich 5 lat takich pacjentów było 83 - wyliczył.