Robert Mazurek, RMF FM: Maturę pani zdała? Elżbieta Kruk: - Zdałam, szczęśliwie zdałam maturę. Pytam, bo teraz seria maturalna trwa i jeszcze trwać będzie. - Trzymamy kciuki, to jednak bardzo stresujący czas. Nie miałam problemu z przedmiotami, ale czasem miałam problem z dojściem do szkoły, bo wygrywało kino. Naprawdę? Ale chyba nie w czasie matur. - Nie no, na maturę poszłam i zdałam. Uczniowie, do kina nie idziemy, tylko do szkoły. Proszę nie brać przykładu z pani poseł, bo później skończycie w polityce, a tego wam nie życzymy. - No nie. Donald Tusk z kolei skończył w polskiej kampanii wyborczej. Wczoraj apelował o wolność słowa i mówił, że reakcja na słowa Leszka Jażdżewskiego była przesadzona. A może rzeczywiście była przesadzona, pani poseł? - No nie sądzę. A teraz przewodniczący Donald Tusk... To rzeczywiście jest hipokryzja. Ja pamiętam takie zdarzenie, to chyba w Białymstoku było, kiedy kibice stali z tymi banerkami "Donald matole, twój rząd obalą kibole". 43 osoby zostały aresztowane. Nie, zatrzymane zostały. - Ale potem była jeszcze akcja "Widelec", kilkaset osób, nie wiadomo dlaczego. To wszystko prawda, ale czy branie przykładu z tego typu posunięć jest aby na pewno słuszne? Teraz policja o 6 rano budzi panią Elżbietę Podleśną, by jej postawić zarzuty znieważenia symboli religijnych, czyli domalowania tęczowej aureoli do wizerunku Matki Boskiej. - Myślę, że forma jest ważna, nie musiało to być o 6 rano. To jest chyba istotne. To zawsze musi być wszystko proporcjonalne i rozsądne. A ta była nierozsądna? - To znaczy ja mówię już w ogóle, generalnie, bo to są trudne sytuacje. Takie przedsięwzięcia, które podjęła pani Elżbieta - moja imienniczka, niestety - to są prowokacje typowe. Walnę pana pałką, uderzę w coś, co jest dla pana bardzo ważne i będę patrzyła na reakcję. Zraniony człowiek różnie zareaguje. Ale policja nie powinna się zachowywać emocjonalnie, prawda? - No policja to na pewno nie. No to jeżeli policja puka o 6 rano, to pani mówi, że to jest nieproporcjonalne. - Niekoniecznie, pewnie - po co o 6 rano? Nie rozumiem takiej reakcji. Ta wzruszająca solidarność Elżbiet, które lubią sobie pospać, naprawdę, mnie ujmuje. - A ja wstałam dzisiaj o 6 rano, przepraszam, dla pana, dla państwa. Ale muszę powiedzieć, że jednak reakcje mimo wszystko na takie zachowania muszą być, bo one mają jeszcze jeden cel - przesuwania granicy, gdzie się można posunąć. A to jednak są działania, które ranią uczucia ludzkie. Helsińska Fundacja Praw Człowieka, to dość taka instytucja, której pani nie powinna chyba hejtować, bo jednym z jej założycieli był Jarosław Kaczyński... - Ja nie mam w zwyczaju hejtować niczego. ... mówi, że działania organów ścigania naruszyło konstytucyjną zasadę proporcjonalności i to jest piękne, jak się pani zgadza z Helsińską Fundacją Praw Człowieka. - Tego się nie spodziewałam. Czy media publiczne są na wojnie i poszły na wojnę w obronie PiS? - Nie, nie wydaje mi się. A Zbigniewowi Kuźmiukowi - pani koledze, kandydatowi Prawa i Sprawiedliwości w wyborach do Parlamentu Europejskiego - tak się wydaje. Powiedział w naszym studiu: "Jesteśmy na wojnie. Jeżeli ostrzeliwują nas wielkie pancerniki TVN24 i Polsat News, to nie ma innego wyjścia jak postarać się, żeby nasz pancernik odpowiadał ogniem. A ten nasz pancernik to TVP". - Ale ja nie sądzę, że mój kolega mówił o Prawie i Sprawiedliwości. On mówił o ludziach, o tym że.... Nie bardzo rozumiem. - My jesteśmy przedstawicielami pewnej formacji w Polsce, Polaków myślących tak jak my. I o tym mówił niewątpliwie mój kolega. Pani lepiej wie, o czym mówił Zbigniew Kuźmiuk w tym programie. - Znam Zbigniewa Kuźmiuka i myślę, że lepiej wiem. Dobrze, to może ja w takim razie zadam to pytanie jednak expressis verbis: Czy pani zdaniem media publiczne zachowują neutralność w czasie kampanii wyborczej? - Moim zdaniem tak. Ja nigdy nie ukrywałam, panie redaktorze, nawet tutaj w tym studio... Ja we wszystko uwierzę, ale nie w to, że pani naprawdę wierzy w to, co myśli teraz. To są jakieś wolne żarty. - Mamy jednak taką, a nie inną rzeczywistość medialną i czasem mnie prześladuje myśl, że Jacka Kurskiego w telewizji publicznej mógłby zastąpić Jarosław Kurski. Bracia Kurscy rzeczywiście opanowali media i to jest zabawna koincydencja, że J. Kurski zawsze w mediach rządzi. Ale jednak rozmawiamy poważnie i pani naprawdę, zupełnie poważnie z ręką na sercu mówi, że telewizja publiczna nie jest stronnicza w czasie kampanii wyborczej? - Nie, poza tym, jeżeli o tę wojnę chodzi, to ja uważam, że Zbigniew Kuźmiuk mówił, również w tym kontekście, o którym wcześniej mówiliśmy, czyli np. reakcji na takie zdarzenia, jak profanacja... Nie, Zbigniew Kuźmiuk nie mówił o tym, bo to jeszcze nie było żadnej profanacji, kiedy o tym rozmawialiśmy. - Ale mamy rzeczywistość taką, jaką mamy w Polsce. To nie pierwszy raz zdarzają się takie wydarzenia. Z resztą mamy pewną wojnę kulturową i cywilizacyjną, nie tylko w Polsce. Bardzo przepraszam, ale pani miesza rozmaite porządki. Jeżeli pani chce rozmawiać o wojnie kulturowej, o której mówił Jarosław Kaczyński, to ja rozumiem, że macie teraz taki przekaz dnia... - Nie mamy przekazu dnia, tylko mamy taką rzeczywistość. Ok, macie taki przekaz dnia. Moim zdaniem. Pani zdaniem - macie taką rzeczywistość. Ja tam nie wiem, jaką macie rzeczywistość wewnętrzną w ramach organizacji - towarzysze z PiS-u. Natomiast, naprawdę zupełnie poważnie, ja czuję się trochę bezradny, bo mnie się wydawało, że jak widzimy szklankę, to widzimy szklankę. Jak widzimy telewizję publiczną, która - co tu gadać - jest stroną w sporze... - Ale wie pan, panie redaktorze - my jesteśmy ludźmi. Jak widzimy szklankę, to niektórzy widzą, że jest do połowy pusta, niektórzy - że jest do połowy pełna. I czasem się trudno porozumieć. Tośmy sobie pogadali. Czy naprawdę trzeba było Grzegorza Schetynę przesłuchiwać wczoraj, na niespełna trzy tygodnie przed wyborami europejskimi? Mówię o komisji ds. VAT. Ma jeszcze pani premier Kopacz być przesłuchana... - Ale to znaczy co? Że ma przestać działać komisja? Nie, tylko zastanawia mnie taka koincydencja, że komisja sobie działa rok, półtora, nieważne... - Ale przecież Grzegorz Schetyna nie kandyduje. Ale na przykład pani premier Kopacz - i owszem. - Ale kto był przesłuchiwany... Ma być. - To nie. To ja bym jednak nie przesłuchiwała jej przed samymi wyborami. Ale Schetynę i owszem, tak? - Ale nie kandyduje. Komisja nie może przestać działać dlatego, że trwa kampania wyborcza, i to nie do polskiego parlamentu, tylko europejskiego. Pani poseł, czy pani się boi, że Konfederacja was obejdzie z prawej strony i wejdzie do PE? - Nie. A dlaczego w takim razie bardzo nerwowo reaguję teraz, choćby pani ulubione media publiczne na wszystko, co dotyczy Konfederacji? - Nie bardzo to rozumiem. Ale czego pani nie rozumie? Pytania pani nie rozumie? - Nerwowych reakcji. Mamy demokrację, funkcjonują różne podmioty, mają prawo. Po lewej, po prawej stronie. Czyli Konfederacja... - Ja lubię konkurencję. Nie sądzę, żeby nam zaszkodziła. To zupełnie innego typu formacja jest, więc to jest odpowiedź na jakieś inne zapotrzebowania wyborcze. Wczoraj wychwalał panią Jarosław Kaczyński w Lublinie. Mówił, że będzie pani walczyć jak lwica i mówił, że "z Elą jest na 'ty' od dawna". Od jak dawna? - Od - nie wiem - trzydziestu chyba lat. Matko Boska... - Niestety. Pytać kobietę o takie rzeczy... A ja jeszcze zapomniałam się w szczerości. Ale może pani od maleńkości zna braci Kaczyńskich? - Nie, nie. Ale rzeczywiście długo się znamy. Ja przypominam, że byłam bardzo zaprzyjaźniona z bratem bliźniakiem szefa. Tak, to wiemy. W NIK. - Nie tylko w NIK. Robert Mazurek