Elbanowska nie chciała rozmawiać z prowadzącym program dziennikarzem TVN24 Jarosławem Kuźniarem na temat zarzutów o nierzetelności jej raportu na temat nieprzystosowania szkół do potrzeb małych dzieci. - Macie swoją koncepcję. Nie ma sensu - powiedziała wstając od stołu z intencją wyjścia ze studia. Ostatecznie jednak zdecydowała, że zostanie. - Gdyby w szkołach było tak pięknie, jak mówi ministerstwo, to rodzice chętnie posłaliby tam 6-latki - stwierdziła. Kilka godzin później Sejm odrzucił wniosek o referendum ws. obowiązku szkolnego dla 6-latków. - Rodzice, to jest nasz dzień, kiedy pokazaliśmy naszą siłę. Politycy nas zignorowali, ale to nie zmienia faktu, że my będziemy walczyć do skutku o nasze dzieci. To my jesteśmy wyborcami, to my jesteśmy rodzicami, to my mamy konstytucyjne prawo do decydowania o edukacji dzieci - powiedziała Elbanowska dziennikarzom już po odrzuceniu wniosku. - Będziemy o tym pamiętać i nie odpuścimy. Będziemy działać dalej, nie przestaniemy walczyć. To chodzi o nasze dzieci. Nam chodzi tylko o jedno: chcemy mieć prawo do decydowania o edukacji naszych dzieci - podkreśliła. Apelowała też do rodziców i przeciwników reformy, by się nie poddawali. - Nie popadajcie w jakąś rozpacz i smutek - mówiła Elbanowska, zapowiadając, że inicjatorzy referendum - Stowarzyszenie Rzecznik Praw Rodziców - będzie działać do skutku. - Ta reforma nie wejdzie w życie, bo ona w polskich warunkach nie ma racji bytu. Gdyby szkoły były przygotowane, gdyby reforma była przygotowana to ponad 80 proc. rodziców nie zostawiałoby dzieci w przedszkolach - dodała.